-
O pierwszym spotkaniu
Dziś ten wielki dzień. Jedziemy poznać naszą córeczkę 🙂 W samochodzie nagrywamy jeszcze na pamiątkę krótki filmik i jesteśmy gotowi. Mamy nadzieję, że spodobamy ci się jako rodzice. Siedząc w salce i czekając na ciebie, mam motyle w brzuchu. Tak naprawdę to już nie słucham tego co mówią inni, najważniejsze, żeby już cię przynieśli. Po chwili widzę na rękach małe zawiniątko z którego wynurza się mała główka. “Poznaj swoich rodziców” słyszymy. Byłaś odświętnie ubrana i spokojnie nam się przyglądałaś. Przepraszam kochanie, że cię wtedy nie poznałam, że byłaś mi wtedy jeszcze taka obca. Teraz, gdy patrzę na zdjęcia to nie wiem jak wtedy mogłam nie wiedzieć, przecież to ty, kochane…
-
O sprawie o przysposobienie
Kiedy już poznaliśmy nasze dziecko, najbardziej pragnęliśmy zabrać je już do domu. Niestety trzeba było poczekać. Sędzia, która prowadziła naszą sprawę, okazało się, nie przyznaje pieczy tymczasowej tylko od razu wyznacza termin sprawy o przysposobienie. Z jednej strony dobrze, bo cała procedura skraca się, źle, bo nie możemy według prawa zabrać dziecka do siebie. Dla tak małego dziecka, każdy dzień jest ważny. Czekając na wyrok sądu, maluszek nadal przebywa w placówce i nie ma przy sobie rodziców. I mimo dobrej opieki ze strony ośrodka preadopcyjnego, nic nie może mu zastąpić kochającej rodziny. Według wytycznych, na sprawę ubieramy się schludnie, ale nie za bardzo elegancko. Wchodzimy do właściwej sali i czekamy.…
-
O poczuciu bezpieczeństwa
“Mamusiu, będziesz obok, kiedy się obudzę?” “Oczywiście, że będę, zawsze będę przy tobie”, odpowiedziałam. ” To dobrze”, odpowiedziałaś i zamknęłaś oczka. Kiedy byłam mała, pamiętam bardzo dobrze, jak rodzice układali mnie do snu a potem mój tatuś mówił do mnie ” Śpij spokojnie, pamiętaj, że zawsze jestem obok i czuwam” I choć zamykając oczy wiedziałam, że za chwilę wyjdzie do swojego pokoju i zostanę sama to jego słowa dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałam, że mogę spać spokojnie, bo co by się nie działo to zawsze jak za sprawą magicznej różdżki stanie obok mnie. Od samego początku nasza E. była dzieckiem bardzo wrażliwym. Zasypiała spokojnie, ale budziła się po kilka razy.…
-
O braku miłości rodziców biologicznych
Parę lat temu poznałam kolegę, nazwijmy go tutaj Adamem. W jednej ze szczerych rozmów na temat życia, powiedział mi, że nie wierzy w miłość. Zdziwiło mnie to, ponieważ Adam jest osobą bardzo ciepłą, spokojną, nie szukającą wrażeń w życiu a raczej ceniącą sobie wartości. ” Skoro ty wierzysz w miłość”, odpowiedział mi, “to powiedz co to jest, podaj mi definicję” Definicji podać nie umiałam, ale po części opisałam mu co ja czuję i życzyłam, aby on też kiedyś mógł doświadczyć czegoś podobnego. “A skąd będę wiedzieć, że to to?” “Będziesz wiedzieć”, odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Adam wychował się w rodzinie w której zabrakło miłości, nikt kochać go nie nauczył, być może…
-
O miłości do dziecka i depresji
Kiedy osoba niemogąca zajść w ciążę słyszy o depresji poporodowej to aż drży ze złości. Jak to możliwe, że ta wspaniała chwila w której rodzi się dziecko, okazuje się początkiem wewnętrznego cierpienia. Oczywiście nie mówię tu o niechcianej ciąży, ale o świadomym, planowanym powiększeniu rodziny. Co więc się dzieje w głowach tych mam? Co sprawia, że nie potrafią cieszyć się z narodzin swojego potomka? Czy może jest to swego rodzaju zderzenie z rzeczywistością, która nie rysuje się już tak kolorowo? Czy może strach przed porażką jako rodzic. Trudno jest mi ocenić, ale na pewno jest to uczucie, którego zupełnie nie byłam w stanie zrozumieć aż do czasu gdy sama miałam…