-
Hu hu ha
Kiedy byłam mała i padał śnieg, mój tata mówił mi, że to aniołki w niebie robią porządki i trzepią pierzynki 🙂 Dziś od rana chyba wielkie sprzątanie tam na górze, bo pada i pada, a świat staje się coraz bielszy. W ostatniej chwili zdążyłam wczoraj ze zdjęciami jesieni, bo gdy patrzę teraz za okno, to już prawdziwa zima. Nie powiem, zrobiło się magicznie 🙂 Oby śnieg wytrzymał do Świąt! Oj muszę dosypać jedzonko do karmnika 😉
-
Jesienią cuda się dzieją.
Jesień to wyjątkowy dla nas czas. To właśnie o tej pięknej porze roku zostaliśmy rodzicami. Kiedy lato odchodzi, a ja zamknę oczy, to w powietrzu czuć już nadchodzący chłód. Zapach liści skąpanych w jeszcze ciepłym deszczu, sprawia, że choć przez chwilę cieszę się pięknem tej kolorowej pory roku, zanim nadejdzie zima. Od zawsze więc, w każdej wolnej chwili, łapaliśmy nasz aparat i ruszaliśmy na kilkunastokilometrowe wyprawy, by podziwiać przyrodę. Pewnego dnia, kiedy dostaliśmy ten upragniony telefon z OA, świat nagle stanął w miejscu i od tamtej pory wszystko już jest inne. Najpierw w 3 a teraz w 4 razem odkrywamy to co jeszcze nie odkryte i wracamy do miejsc, gdzie…
-
Jesteśmy rodzinką, czyli wiara, nadzieja i miłość.
Zostałam mamą w zasadzie z dnia na dzień. Oczywiście oczekiwaliśmy na dziecko już od dobrych kilku miesięcy, ale nie wiadomo było kiedy tak naprawdę powiększy się nasza rodzina. W domu wszystko było przygotowane. Zlikwidowaliśmy naszą sypialnię, przerobiliśmy ją na pokoik dziecięcy, ale tak naprawdę póki dziecko fizycznie się w nim nie znalazło, trudno po tylu latach walki wyobrazić sobie tę chwilę. Łóżeczko zostało zaanektowane przez większość z naszych pluszowych owiec, przymierzały się też do fotelika i huśtawki. Pojęcie “mama” i “tata” było wtedy tak abstrakcyjne, że nawet nie próbowałam sobie tego wyobrażać. Nigdy jednak nie przestawałam wierzyć, że nadejdzie ten moment, kiedy w naszym domu zamieszka jeszcze mały ktoś, choć…
-
Bajka o Siusiaczku
~ Mamusiu, przeczytaj książeczkę o Siusiaczku, poprosiła nas ostatnio J. Spojrzałam wymownie na męża, wzruszył ramionami kręcąc przy tym głową i dając mi do zrozumienia, że nie wie o co chodzi. Zapytałam więc moje dziecko o jakiego “siusiaczka” chodzi. ~ Siusiaczka!! Powtarza J. denerwując się coraz bardziej, że nie wiemy o czym mówi. Biorę ją więc za rekę i proszę: ~ J. czy możesz pokazać nam tę książeczkę “O Siusiaczku”? Tym razem ona marszczy czoło, a jej mina zdaje się mówić “Jejku, jacy ci rodzice są nieogarnięci, toż to mówię kolejny raz, o którą książkę mi chodzi a oni nic!” Podchodzimy razem do półki, z niepokojem patrzę po co sięgnie moja…
-
Adopcja i moje 500+
Program 500+ budzi różne emocje. Celem dzisiejszego posta nie jest ani jego obrona, ani krytyka, jednakże chciałabym pokusić się o subiektywną jego ocenę. Adoptując dwoje dzieci stałam się szczęśliwą posiadaczką przepustki do comiesięcznej dodatkowej kwoty do naszych zarobków. Prawda jest taka, że nie brakuje mi na chleb (gdyby tak było, nie dostałabym przecież dzieci), lecz przekonałam się na własnej skórze, ile tak naprawdę kosztują dodatkowe dwie osoby w rodzinie. Gdybym tego 500+ nie dostała, z pewnością dałabym sobie radę, ale… No właśnie, jest jedno ALE. Skoro pracuję (dla siebie i dla państwa) to dlaczego nie miałabym dostawać od niego pomocy? Dla naszej rodziny, comiesięczny dodatek w postaci 500zł to choćby…