-
O znajomościach internetowych, czyli weekend na Podlasiu.
Podlasie kojarzyło mi się do tej pory z jednym – kliniką niepłodności w Białymstoku. Bywałam tam wiele razy, czasem na dłużej, czasem tylko na krótką wizytę. Zwykle jeździłam pociągiem. Bywałam tam tak często, że znałam na pamięć rozkład autobusu, który wiózł mnie z dworca do znajomego budynku nieopodal centrum miasta. Załatwiwszy więc to co miałam załatwić, czekając na pociąg powrotny do Warszawy, miałam czas, by zaglądać w różne zakątki miasta. Białystok zawsze mi się podobał, jednak nie potrafiłam się nim cieszyć. Nie jeździłam tam przecież na wycieczki. Każda wyprawa związana była z nadzieją, że któregoś pięknego dnia miasto to zacznie mi się kojarzyć ze spełnieniem moich marzeń. Jak wiecie tak się nie…
-
On i one dwie, czyli o tym jak półtoraroczny kawaler chciał zabrać dziewczyny na przejażdżkę samochodem.
Kilka dni temu odwiedziłyśmy naszą sąsiadkę, która ma półtorarocznego synka. Mały wszedł już w ten etap, kiedy to starsze koleżanki jawią się jako bezwzględna konkurencja w zdobywaniu zabawek, więc często wyrażał swoje głośne niezadowolenie, gdy zapragnął czegoś, co w danej chwili znajdowało się w rączkach Elsy czy Misi. Sytuacja uległa poprawie, gdy wyszliśmy na taras. Ogród miał bowiem dla maluszka większą ilość atrakcji niż oferował dom. Na pierwszy ogień poszedł ślimak, który bardzo go zainteresował swoją twardą skorupką. Obracał go z ciekawością (tzn. maluch ślimaka, nie odwrotnie) pomrukując coś pod noskiem. Po jakimś czasie ślimak już chyba miał dość, bo wyszedł ze swojej muszli i wyraźnie pogroził maluchowi swoimi rogami.…
-
Głupie zabawy dzieci (ku przestrodze)
Prawo jazdy zrobiłam jakieś… sto lat temu. W każdym razie tak dawno, że od tego czasu jak nic minęły lata świetlne. Ale pamiętam jak dziś moment, kiedy to odbierałam dokument w Urzędzie Miasta ciesząc się, że zaraz to ja zasiądę za kierownicą w drodze do domu. Czułam wtedy ten dreszczyk emocji, że obok mnie nie siedzi już instruktor, który w każdej chwili może zahamować. Byłam zdana tylko na siebie, na swoje umiejętności jazdy. Pomimo tego, że zawsze lubiłam jeździć, nigdy nie czułam strachu, a jazda sprawiała (i nadal sprawia) mi ogromną przyjemność, to na początku byłam bardzo ostrożna i niepewna. Kiedy miałam ustąpić pierwszeństwa przejazdu, czekałam aż pojazd będzie na…
-
Megakonstrukcje, czyli najwyższy wiadukt Europy. (megaciekawe :) )
Dziś troszkę zmiana klimatu, z Chorwacji przeniesiemy się tym razem do Francji, gdzie znajduje się niesamowita megakonstrukcja. Zdjęcie:Internet Wiadukt Millau (z francuskiego Viaduc de Millau) to wiadukt w ciągu autostrady A75 nad doliną rzeki Tarn w południowej Francji, w pobliżu miasta o tej samej nazwie. Jest najwyższą tego typu konstrukcją w Europie, z najwyższym filarem o wysokości 341 m. Długość trasy prowadzącej przez wiadukt wynosi 2 460 metrów. Jadąc wiaduktem byliśmy pod wrażeniem jego majestatycznej konstrukcji, ale dopiero po zjechaniu w dół, kiedy to spojrzeliśmy na niego na spokojnie, zdaliśmy sobie sprawę z jego wielkości. Szkoda, że pogoda nie była zbyt dobra, stąd niestety tym razem niezbyt ładne zdjęcia. Niesamowite jest to, że…
-
Jak daleko jesteś w stanie posunąć się, by mieć dziecko?
Większość par przychodzących do ośrodka, ma za sobą bardzo długą drogę. Jedni przeszli przez bezowocne starania naturalne, inni zaś przez wszystkie dostępne metody wspomagania rozrodu. Poznałam pary mające za sobą wielokrotne poronienia, straty ciąż prawie donoszonych oraz takie, gdzie kobiecie ostatecznie usunięto macicę, pozbawiając tym samym możliwości posiadania biologicznego dziecka. Znam też taką parę, choć nie osobiście, której ciąża zakończyła się tragicznym finałem w czasie już samego porodu. Ogromne ludzkie dramaty, które doprowadziły tych ludzi, w tym nas, w jedno miejsce, do Ośrodka Adopcyjnego. Wykończeni psychicznie, z nowymi nadziejami na posiadanie potomstwa inną drogą niż ta biologiczna, większość z nas czuje ulgę, że tamten rozdział jest już zamknięty. Kiedy dość…