-
Adopcja dziecka – pytania i odpowiedzi część 1.
W dzisiejszym poście chciałabym zaprezentować wam zestaw pytań dotyczących adopcji. Pytania są zbiorem tego nad czym zastanawiałam się ja sama, ale nie tylko. Rozmawiając z innymi mamami adopcyjnymi, oraz kandydatami na rodziców, z którymi spotykam się w czasie szkoleń, pojawiały się pewne wątpliwości, które również tu zawarłam. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi będą pomocne, w szczególności dla tych, którzy dopiero myślą o adopcji, przygotowują się do kursu lub właśnie czekają na TEN telefon. Na końcu wpisu przygotowałam dla was linki do ciekawych postów, związanych z zagadnieniami poruszonymi w pytaniach. Przed adopcją Czy będę w stanie pokochać nie swoje dziecko? Formalnie dziecko w momencie przysposobienia staje się twoje na takich…
-
Niejadki (nie) istnieją?
Co jakiś czas słyszę od koleżanek: Moje dziecko jest niejadkiem. Albo inna wersja: Moja starsza córka to pięknie je, a młodsza? Boże, ale z niej niejadek! Powiem wam jedno. Dla mnie takie określenie jak niejadek, w ogóle nie istnieje. Nasza pizza 🙂 Kim tak naprawdę jest niejadek? Tak określa się dziecko, które trzeba zmuszać do jedzenia. Zadajmy więc sobie fundamentalne pytanie: dlaczego. Jeżeli dziecko jest zdrowe, prawidłowo się rozwija, spala przecież energię, a co za tym idzie powinno czuć potrzebę jej uzupełnienia. Pewnie nie pamiętacie, bo było to w jednym z moich pierwszych postów, ale opisywałam spotkanie wsparcia dla rodzin adopcyjnych na które zostałam zaproszona kiedy Elsa miała około 5…
-
Taka tam historia.
Pewna Babcia z pewnym Dziadkiempatrzą na siebie ukradkiem.Nic nie mówiąc spoglądają, czy tym razem się doczekają.Ale bocian, który leci nie odwiedził dziś ich dzieci.Zostawił kilka zawiniątek, ale znów pominął ich kątek.Smutna Babcia, smutny Dziadek odliczają więc godziny,nie tracąc nadziei, że kiedyśbociek zastuka do ich rodziny. Aż tu nagle, dnia pewnego, coś się stało przedziwnego.Rankiem bowiem, na wakacjach,ni to z gruszki, ni z pietruszki, wpada bocian bez tobołka i coś dyszy, coś tam jąka.Zaraz, zaraz mój bocianie, o co chodzi drogi panie?Czemu wpadasz tu z wizytą, skoro puste ręce tweZaraz mów nam o co chodzi, czy zgubiłeś nam tu się?Ależ nie, bociek im powie,ja znalazłem drogę swą,szybko, szybko, czasu szkoda, czeka…
-
Kler. Od nienawiści do zabójstwa.
Szczerze mówiąc miałam nie wypowiadać się na ten temat, ale do zabrania głosu zainspirowało mnie wczorajsze kazanie. Proboszcz bardzo pięknie podjął temat nienawiści w naszym społeczeństwie, którego w świetle ostatnich wydarzeń nie sposób pominąć. Z zazdrości, jak mówił, bierze się złość, ze złości agresja, z agresji ktoś traci życie. Nie będę przytaczać całej wypowiedzi, lecz jej konkluzję. Nie zmienimy świata, nie zmienimy polityków, nie zmienimy innych ludzi. Ale możemy zmienić siebie. I od siebie powinniśmy zacząć. Łatwo jest wytykać kogoś palcem, odnajdywać w nich zło, ale jakże trudno przyznać się przed samym sobą, że w nas to zło też jest obecne. Może zamiast obrzucać błotem i szukać winnych w politykach, organizacjach,…
-
O planach i marzeniach. I to całkiem realnych.
Kiedy urodziła się Elsa, obiecaliśmy jej, że na czwarte urodziny zabierzemy ją w prezencie w pewne miejsce. Potem przyszła na świat Misia i stwierdziliśmy, że pojedziemy jednak kiedy dziewczynki będą starsze, żeby obie na maksa mogły wykorzystać tę atrakcję. Już połowa stycznia, a ja jeszcze nie napisałam o moich postanowieniach noworocznych 🙂 Może dlatego, że w sumie ich nie mam. Staram się unikać podejmowania decyzji pod wpływem chwili, bo wiem, że zbyt długo w nich nie wytrwam. Cóż z tego, że obiecałam sobie nie denerwować się za kierownicą… Zamiast postanowień snuję natomiast plany. I właśnie w tym roku chciałabym dotrzymać obietnicy danej dziewczynkom, kiedy były małe (choć nie pamiętają, więc łatwo…