Adopcja,  Dziecko,  Więcej

Całusy? Tak, ale nie dla wszystkich!

Jako, że wczoraj, 6 lipca, przypadał Światowy Dzień Pocałunku, chciałam podzielić się z Wami taką myślą na temat całowania.





Ogólnie nigdy nie należałam do osób, które obnoszą się swoim przywiązaniem i miłością do płci przeciwnej obściskując się w miejscu publicznym. Już nawet jako nastolatka wstydziłam się choćby trzymania za rękę, o pocałunku to nawet nie wspomnę!


Z dziećmi jest trochę inaczej, ich ciałko czy to małe czy już większe, jest po prostu stworzone do całowania i przytulania! 

1) Całusek dla niemowlaczka.

Buźka, rączki, nóżki, jakie to cudowne jak mamusia, czy tatuś mnie tak “miziają” A co tam, uśmiechnę się do nich, niech się cieszą 😉


2) Porządne “brzuszkowanie” 


To całowanie brzuszka wraz ze smyraniem oczywiście wzbogacone o wszystkie możliwe odgłosy.


3) Całusy “za karę”


Gdzie mi tu uciekasz ty nieznośny szkrabie!, mówiliśmy z uśmiechem, gdy raczkujące dziecko próbowało coś zmajstrować i czmychnąć do drugiego pokoju. Musi być kara! Mocne całowanie brzuszka! Maluch się śmieje, całujemy i mówimy do niego Błagaj o litość!


4) Całusek, który ma moc.


Jak już nic nie pomaga, on pomaga zawsze! W paluszek, paznokietek, włosek, brzuszek, nawet w brudną nóżkę. Ma lecznicze właściwości, więc każdy musi go mieć pod ręką. 


Boli cię mamusia?,  dziecko całuje naszą rankę.
I już! Nie boli!, słyszę. 
Jak nie boli to nie boli 😉


5) Całus na szybko


To taki rodzaj całuska przy pożegnaniu. Raz, dwa, całus i pa pa.


6) Całus na zaspokojenie.


Potrzebuję miłości!, krzyczę i już jakaś chętna znajdzie się do zaspokojenia potrzeby całuskiem. Uwaga, działa też odwrotnie!


7) Całusek interesowny.


No cóż. Bywają i takie sytuacje, że nie chcę czegoś dzieciom dać. Wtedy starsza przybiega i mówi: To ja dam całuska! myśląc, że się ugnę 😉
Tu całusek nie zawsze działa, ale zawsze jest odwzajemniony.


8) Całus na przeprosiny.


Zawsze kruszy me serce. Gorzej jak dziewczyny przepraszają siebie, bo jedna daje całusa a druga zwykle ryczy…

Całusek tu, całusek tam, całusek zawsze czeka na chętnego. Ale nie zawsze.
Jest jedna rzecz, której nie lubię. Nie wiem, może jestem dziwna, jeśli tak to wybaczcie. Ja wręcz nie znoszę, gdy ktoś całuje moje dzieci w usta… Jestem na to szczególnie wyczulona. Czy to ciotka, czy koleżanka, nie daj Boże nieznajoma. Sama tego nie robię i nie pozwalam całować moich dzieci. Nie wiem co ludzie mają, ale uwielbiają całować małe dzieci w usta. Brr. Pomijam, że przenoszą jakieś zarazki 😉 to po prostu tego nie lubię.


Nie znoszę też, jak starsi wręcz zmuszają dzieci do całowania dorosłych. Pocałuj ciocię, przecież dała ci zabawkę, mówi rodzic i taka sierotka mała staje na palcach i daje całusa, choć wcale nie ma na to ochoty. A zwykłe Dziękuję nie wystarczy?

Ostatnio babcia poszła z E. na plac zabaw, na który przyszła też inna babcia z dzieckiem w podobnym wieku. Na odchodne tamta mówi do wnuczki Pocałuj dziewczynkę i zrób papa. 

No papa rozumiem, podać rączkę też, moje nawet żółwika przybiją, ale całować obce dzieci? Nie widzę w tym sensu.

Całuski? Tak. Ale nie dla każdego i nie od każdego. Są częścią naszej więzi z dzieckiem i są wyjątkowe, zarezerwowane dla najbliższych. Jeśli dziecko samo wykazuje dobrą wolę, by obdarzyć nim dziadka, czy ciocię, proszę bardzo! Ale nie w usta. No cóż ja zrobię, taki akurat mam kaprys.

7 komentarzy

  • Nasze Bąbelkowo

    Ja sama czasami daję Bąblowi takiego "dziubka" w usta (zresztą, Młody to uwielbia) – ale w życiu nie pozwoliłabym, żeby robiła to jakakolwiek obca osoba. Nie wiem, skąd u ludzi się biorą takie pomysły – dla mnie to nie jest normalne…To trochę tak jakby ktoś podszedł do obcej osoby dorosłej i chciał ją całować…

    • izzy

      No właśnie, ale Ty jesteś jego mamą, a jak zareagowałabyś na sytuację w której jedziesz do teściów i jest tam jakaś stara ciotka (której nie znam) i na widok dziecka aż podskakuje mówiąc "Ojej jaka jesteś słodka!" po czym zanim zareagowałam, pocałowała jedną z dziewczynek mocno w usta. Brr.
      Czyli nie zwariowałam? Uff

  • Lady Makbet

    Wiesz co? Mnie się wydaje, że to jest trochę znak czasów. Pamiętam z dzieciństwa, jak moi wujkowie całowali się na powitanie w usta lub policzki. Byli to wujkowie z pokolenia moich dziadków. Młodsi już tego nie robią. Mam wrażenie, że do całowania dzieci też rwą się właśnie takie "stare ciotki", dla których to od zawsze było normalne. Młodsze pokolenia w ogóle coraz bardziej izolują dzieci od obcych, stąd też większy dystans fizyczny. Oczywiście ja też nie całuję cudzych dzieci ani nie chcę, żeby inni całowali moje. Tylko mam wrażenie, że główną przyczyną jest tutaj różnica pokoleń.

    • izzy

      Tak, absolutnie się zgadzam. Najgorsze jest jednak to, że niektórzy chyba przejęli ten okropny odruch od swoich rodziców, czy dziadków. Zdarza się, że młode osoby robią to samo, bo teraz znów jest modne całowanie się na powitanie i pożegnanie.
      Tak mi się przypomniało, jak przeczytałam co napisałaś o wujkach, apropos znaku czasów. Znajomy Amerykanin opowiadał,że kiedy przyjechał pierwszy raz do Polski w połowie lat dziewięćdziesiątych, dziewczyny oprócz całowania się, chodziły trzymając się za ręce. W relacji do rodziny zza oceanu stwierdził, że w Polsce jest dużo par lesbijskich…

  • tygrysimy

    Nie jesteś dziwna. Mam tak samo. Na szczęście za dużo okazji do takich całusów nie mamy. Tygrys nie jest towarzyski, więc o całowaniu (czy innych formach bliskości) przez osoby spoza dość wąskiego kręgu nie może być mowy. I dobrze. Zresztą wie, że jak nie ma ochoty na czułości, nie musi ich odwzajemniać.
    PS. Zarazki oczywista sprawa, ale ja nie znoszę, jak ktoś rwie się z czułościami po papierochu.

    • izzy

      Czytając Twój komentarz przypomniało mi się, jak byłam mała i przechodziłam z moją mamą obok Pałacu Ślubów. Widząc całującą się parę (miałam wtedy kilka lat) uważałam to za coś okropnego i stwierdziłam, że ja chyba nigdy nie wyjdę za mąż 😉
      Ale wracając do tematu. Chyba muszę brać przykład z Tygrysa, który jak mówisz wie, że nie musi odwzajemniać czułości jeśli nie chce. Ja wciąż łapię się na tym, że jak ktoś z rodziny przychodzi i mnie całuje na powitanie a ja akurat nie lubię tej osoby to i tak kultura nakazuje, żeby odwzajemnić tym samym. eh.

    • tygrysimy

      Jeśli chodzi o moją osobę, to mam podobnie, jak Ty. Mam wśród znajomych taką osobę, która nie znoszę, a która całuje mnie w czółko niczym córkę (bo faktycznie mogłaby nią być) i nie potrafię powiedzieć: dość. Co prawda ostatnio mi się zdarzyło powiedzieć nie, ale podziałało to do następnego spotkania. Pan nie należy do tych, co lubią słyszeć nie. Ale tak mnie tym wkurzył, że chyba więcej nie pozwolę. Zobaczymy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.