Walizka pełna doświadczeń
Czytając mojego bloga często spotykacie się z określeniem, że dzieci adoptowane niosą ze sobą bagaż doświadczeń. Nie raz podkreślamy, że nawet jeśli maluch miał to szczęście, by trafić szybko do kochającej rodziny i nie zdążył jeszcze poznać świata od tej złej strony, na zawsze ciąży na nim piętno porzucenia. Bo jego życie zależy od decyzji dorosłych – począwszy od rodziców biologicznych, którzy go oddają po umieszczenie przez ośrodek w takiej a nie innej rodzinie, która kieruje się swoimi zasadami w wychowaniu dzieci.
Ale tak naprawdę gdyby przyjrzeć się wszystkim dookoła, czy to dzieciom czy dorosłym, zauważymy, że każdy z nas niesie ze sobą taką walizkę pełną doświadczeń. Czasem dobrych a czasem niekoniecznie. I choć te drugie bardzo bolą, to właśnie one w dużej mierze kształtują nas i nasze postrzeganie świata. Nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy gdyby nie nasze negatywne doświadczenia. I choć na przestrzeni lat, zdarza się, że to co bolało najbardziej okazuje się darem, bardzo trudno człowiekowi przychodzi docenienie tego to ma w danej chwili. Patrzymy na innych, porównujemy się, zastanawiamy dlaczego nie możemy mieć tego, na czym najbardziej nam zależy gdy wszystkim dookoła przychodzą pewne rzeczy tak łatwo a my codziennie zdobywamy Everest. Takie właśnie jest życie. Piękne, ale zarazem niełatwe. I patrząc spokojnie dookoła, trudno przyjąć do siebie fakt, że każdy niesie właśnie taką walizkę z doświadczeniami z przeszłości. Są one wynikiem naszych osobistych czynów, ale również wyborów innych ludzi. Czasem ciężko ci się pracuje nie dlatego, że jesteś złym pracownikiem, ale na przykład dlatego, że szef odreagowuje na tobie swoje prywatne problemy. Gdy z zazdrością patrzysz na szczęśliwą mamę tulącą dziecko, nie wiesz, że czekała na nie jeszcze dłużej niż ty. Ty i twój mąż nadal jesteście sami, choć od ślubu minęło już kilka lat a ty straciłaś czas lecząc się u lekarzy, którzy niewiele ci pomogli. Przechodzisz obok pięknej, szczupłej kobiety. Chciałabyś tak wyglądać. Sama zmagasz się z otyłością od wielu lat. Nie wiesz, że ta pani poświęciła ostatnie dwa lata swojego życia trenując i stosując dietę, czujesz się źle, że nie masz tyle samozaparcia i silnej woli, by schudnąć. Ciągle chorujesz, jesteś słaba, nie masz siły na nic. Podziwiasz koleżanki mające dużo energii, które nie opuściły ani jednego dnia pracy. Niczego w życiu nie pragniesz bardziej niż zdrowia. Masz problemy finansowe. Już na początku roku nie układało się zbyt dobrze, a podczas pandemii jeszcze mąż stracił pracę. W sklepie liczysz każdą złotówkę, by nie zabrakło pieniędzy do końca miesiąca. Twój mąż jest cudownym człowiekiem, jesteś z nim bardzo szczęśliwa, ale podświadomie nadal przeżywasz swój pierwszy, nieudany związek. Czujesz wstręt do alkoholu i za każdym razem przywołuje złe wspomnienia. Na dodatek jako dziecko jąkałaś się. Dzieci wyśmiewały się z ciebie, nie chciały się z tobą bawić. Bardzo to przeżywałaś. Nie masz dobrych wspomnień z dzieciństwa.
Takie i tysiące innych walizek niesiemy ze sobą każdego dnia. Czy to demony zamierzchłej przeszłości, czy problemy dnia dzisiejszego, nie jest łatwo sobie z nimi poradzić. Bo nawet jeśli mamy obok siebie kogoś, kto pomoże je nam dźwigać, trudno jest pozbyć się ich na zawsze. Dzień w dzień. Troski, kłopoty, problemy, dylematy. I choć czasem udaje się na chwilę zapomnieć o tym co nas trapi, bo spotykamy się z przyjaciółmi, robimy coś, co sprawia nam przyjemność, wyjeżdżamy na wakacje, to i tak musimy wrócić do zawieszonych w powietrzu niedokończonych spraw.
Niedługo Boże Narodzenie. Ktoś by powiedział z czego tu się cieszyć, skoro tyle mam problemów na głowie, dookoła umierają ludzie, może i nawet pandemia dotknęła cię bezpośrednio. Większość z nas nie czuje tego wyjątkowego klimatu w tym roku. Właśnie dlatego postawmy w kąt nasze walizki i przycupnijmy przy żłóbku i nowo narodzonym Jezusie. Na chwilę przed Bożym Narodzeniem chciałabym życzyć wam właśnie takiego czasu zawieszenia. Problemy nie znikną, to pewne, ale przez jedną chwilę, w miarę możliwości niech zejdą na drugi plan. Nikt nie zabierze naszych walizek, będą na nas czekać. Cieszmy się więc i radujmy z narodzin Jezusa tak samo jak radujemy się na każdej zwykłej imprezie urodzinowej naszych przyjaciół.
To nie był łatwy rok. Dla wszystkich. Dlatego tym bardziej doceńmy to, co mamy i cieszmy się tym. Nie każdy może spędzić te Święta z bliskimi. Może już odeszli, może są w szpitalu i nie ma z nimi kontaktu, a może nie zdążyli przyjechać zanim zamknięto granice. Nie każdy może cieszyć się zdrowiem, przełamać opłatek, złożyć sobie życzenia. Może jeszcze nie macie dziecka na które czekacie, może tu i tam przybyło kilka kilogramów, może pracy brak. Wierzę, że we wszystkim co się dzieje jest jakiś sens. Może dla tych, których nie dotknęła bezpośrednio pandemia jest to czas zadumy, zastanowienia się nad swoim życiem, nad tym co ważne. Życzę wam moi drodzy, by Nowy Rok 2021 był dla was udany, byśmy wszyscy powrócili do normalności, ale takiej w ulepszonej wersji.
Ściskam wirtualnie wszystkich tych, których nie uda mi się uściskać na żywo 🙂 i składam życzenia cudownych Świąt tym, z którymi nie uda mi się porozmawiać osobiście lub przez telefon. Bądźcie zdrowi i szczęśliwi, choćby to miało być tylko przez te 2-3 dni. Zawsze warto odstawić walizkę z problemami na bok. Kto wie czym życie nas jeszcze zaskoczy :))
Do zobaczenia w Nowym Roku!
4 komentarze
olitoria
Kochana (Kochani) dużo zdrowia, wytrwałości i właśnie takiego podejścia do życia, przez cały rok i w ogóle do końca świata (co według Tomka nastąpi w 2023). 😀
Buziaki!
izzy
O matko, czyli mam tylko 2 lata na zrealizowanie wszystkich planów?! To myśl kiedy możemy iść na tę kawę na którą idziemy od 2 lat 😀
Agata
Dla Was rowniez Wszystkiego Dobrego na kolejny Nowy Rok!
izzy
Dla Was również! Obyśmy wszyscy spotkali się w grudniu i powiedzieli: no, to był wyjątkowy rok! (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu 😉 )