O naklejkach i czytaniu książeczek
Kiedy szykowaliśmy pokoik dla naszego dziecka, postanowiliśmy, że będzie on kolorowy i wesoły. Oczywiście podobały nam się też takie, które ukazywały jakiś styl np. skandynawski, ale my chcieliśmy pokoik kolorowy i radosny. Chciałabym podzielić się z Wami jedną rzeczą, którą zrobiliśmy zupełnie przypadkiem, a miała ona ogromny wpływa na rozwój naszego dziecka.
Pokoik miał już nowe panele na podłodze, stały w nim mebelki, ściany były pomalowane, a jednak czegoś w nim jeszcze brakowało. Zamówiliśmy więc przez internet naklejki ścienne dla dzieci – sympatyczne zwierzątka i kwiatuszki. Zrobiliśmy z nich kompozycję i wypełniły puste miejsce nad łóżeczkiem. Drugi zestaw przykleiliśmy przy popularnym stoliczku Mammut z Ikei, w kąciku, w którym dziecko będzie mogło czytać książeczki, rysować. Kiedy przywieźliśmy E. do naszego domu, była jeszcze malutka i nie zwracała uwagi na to co jest wokół niej. Ale mijały tygodnie, a my używaliśmy naklejek do naszych codziennych rozmów z dzieckiem. Opowiadaliśmy jej o zwierzątkach, roślinkach, wymienialiśmy kolory, liczby ( mówiąc np. ile jest motylków) a ona słuchała z zaciekawieniem. Któregoś dnia, kiedy miała kilka miesięcy, leżeliśmy wszyscy razem na kanapie, która znajdowała się w pokoiku dziecięcy i ot tak pytamy E. ” Gdzie są naklejki?” W tym momencie ona odwróciła głowę w ich kierunku i uśmiechnęła się. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to pierwszy jej znak, mówiący nam o tym, że ona nie tylko nas słyszy, ale również rozumie co do niej mówimy! To jest niesamowite. Naklejki te pozwoliły nam budować rozumienie na różnych etapach jej rozwoju. Zaczęło się od zwykłego spojrzenia w ich kierunku a potem rozwinęło się w pokazywanie konkretnych zwierzątek, “odliczanie, czy wszystkie są” W tym celu siadałyśmy sobie na kanapie, na przeciwko ściany z naklejkami a ja zadawałam pytania ” Czy jest motylek?” E. z radością szukała odpowiedniego zwierzątka na ścianie i przytakiwała. Bardzo szybko nauczyła się też powtarzać za mną “Jest!” Słowo “nie” oczywiście znała też bardzo dobrze. Każdy rodzic wie, że to jedno z pierwszych słów, jakie dzieci uczą się mówić. Niestety 🙂
Nasze dialogi rozwijały się stosownie do wieku mojego dziecka, widać było, że coraz więcej się w nie angażowała, rozwijały spostrzegawczość, słownictwo, budowały więź między nami. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że te naklejki będą aż tak ważne. Spodziewałam się raczej, że będą stymulować dziecko do patrzenia, do rozpoznawania.
Z mojego rodzinnego domu pamiętam na szafce 4 obrazki typu kalkomania. Przedstawiały one sceny z bajki o Czerwonym Kapturku. Pamiętam właśnie, że patrząc na nie, wyobrażałam sobie całą historię, tysiące razy w mojej głowie układały się wersje wydarzeń. Gdy wieczorem moja mama opowiadała mi bajki, konfrontowałam to z wytworem mojej wyobraźni. Sama będąc mamą wiem, że czytanie książeczek dzieciom ma ogromny wpływ na ich rozwój, ale zwykła rozmowa o tym co się dzieje wokół nas ma, jak twierdzą niektórzy psychologowie nie mniejszy. U nas w domu “królowała” i nadal króluje zwykła rozmowa, rozmowa o wszystkim, książeczki są dla nas bardzo ważne, oczywiście, ale to tylko książki, przedstawiają wyimaginowany świat. Najważniejsze, żeby dziecko poznało w pierwszej kolejności ten swój, ten, który widzi dookoła siebie.
2 komentarze
Droga Nie Na Skróty
No piękne to zdjęcie z naklejkami, i w ogóle śliczny fioletowy kolor na ścianie 😍 Przekonałaś mnie do tego pomysłu, muszę tylko zastanowić się jak to rozegrać na naszych ścianach, coś napewno wymyślę 😉
izzy
O! No to się cieszę, bo naklejki są naprawdę fajne i stymulujące dla dziecka. Kupowaliśmy na Allegro, gość miał naprawdę ogromny wybór. Mieliśmy jeszcze taką naklejkę ze świnką Peppą, tak jakby z takiej folii, ona bardziej się przyciągała do ściany niż przyklejała. Też fajna opcja.
Co do tapety,bo już nie będę pisać u Ciebie, to teraz są zupełnie inne niż kiedyś i ten klej też aż tak nie wiąże, że potem zdzierasz razem z tynkiem:D Choć kto wie, wszystko zależy od ścian, lepiej się nie wypowiadam, bo jeszcze na mnie będzie jakby coś 😛