
Adopcja i trauma porzucenia. Część 2. Początki.
Otwierając się na adopcyjną drogę do rodzicielstwa, większość z nas pragnie, aby nasze dziecko było zdrowe. Nasuwa się więc pytanie: Co to właściwie znaczy? Już wiele razy rozmawialiśmy o tym, że często patrzymy, czy fizycznie dziecko rozwija się prawidłowo lub bierzemy pod uwagę doznane krzywdy i traumy jakich doznało w swoich rodzinach biologicznych. Im młodsze dziecko trafiające do kochającej rodziny tym większe przekonanie, że niewiele złego zdążyło się wydarzyć. Prawda może być jednak inna. Jak pisałam ostatnio wystarczy kilka chwil, kilka tygodni, kilka miesięcy by w mózgu dziecka nastąpiły ogromne, często nieodwracalne zmiany.
Tak jak wspominałam, po adopcji większość rodziców zostaje sama. Dlatego tak ważna jest nasza umiejętność dostosowania się do zmieniających się warunków i okoliczności, do dziecka, które dorastając staje się inne każdego dnia a jego potrzeby i rozwój psychofizyczny wymaga coraz to nowych rozwiązań. Bycie czujnym i spostrzegawczym to według mnie bardzo ważne cechy, które pomagają we właściwym czasie dostrzec i zrozumieć potrzeby naszego dziecka.
Chciałabym opowiedzieć wam od początku jak my radzimy sobie z traumą porzucenia, jakich metod próbowaliśmy, co działało a co nie. Nie zawsze bowiem udało się trafić, czasem musieliśmy zrobić krok wstecz. A czasem coś, co działało po prostu przestało.
Kiedy przywieźliśmy Milkę do domu, w jej życiu zapanowała cisza. Nagle nie musiała wrzeszczeć, by jako pierwsza dostać butelkę z mlekiem, nie musiała dopominać się o uwagę, dookoła nie było niczego, co w jakiś sposób zakłócało jej spokój. Cudownie – pomyślicie. Patrząc z perspektywy dorosłego dziecko powinno wreszcie poczuć się kochane i bezpieczne. Ale nie do końca tak jest. Musicie pamiętać, że maluch zostaje wyrwany ze środowiska, do którego już zdążył się przyzwyczaić a w nim samym nastąpiło wiele zmian, czasem niezauważalnych gołym okiem. Obojętne, czy minęło kilka tygodni, czy kilka lat, choćby czekała na dziecko najcudowniejsza rodzina adopcyjna, niestety ten naturalny cykl został na zawsze zburzony. Kiedy mówię komuś w jakim wieku dziewczynki trafiły do nas, często słyszę „A to maluchy były, nic nie pamiętają” Owszem, nie pamiętają, ale jak już wspomniałam nie tylko o pamięć tu chodzi. Chodzi właśnie o naruszenie tego naturalnego cyklu i o ogromne zmiany jakie w tym czasie zachodziły w dziecku. Po porodzie nie otrzymało tego, co oczywiste w przypadku każdego wyczekiwanego dziecka. Brak miłości, czułości, ciepła matki po przyjściu na świat potrafi pozostać na zawsze. Odrzucenia dziecko nie pamięta, ale jego skutki boleśnie zostawiły ślad na jego psychice na bardzo długo.
Milka nie mogła usnąć, płakała, przewracała się a ja zastanawiałam się co jeszcze można zrobić, by dobrze się z nami czuła. Rozmawiałam z panią psycholog, która poleciła, by w domu było trochę głośniej. Nie głośno, ale zwykły harmider codziennego dnia. Dzieci w domach dziecka, czy rodzinach zastępczych przyzwyczajone są do tego, że jest głośno. Bo przecież ciągle jakieś dziecko płacze, ktoś coś mówi, gra muzyka. Nie chodziliśmy wtedy na paluszkach, ale wiadomo, że byliśmy tylko my i poziom hałasu różnił się od tego, do którego dziecko było przyzwyczajone. Spróbowaliśmy utrzymać wszystkie inne dźwięki na naturalnym poziomie, bez ściszania telewizora, szeptów, czy rozmów. Milka zasypiała, choć trwało to bardzo długo. Nie mogliśmy wyjść z pokoju, musiał być ktoś obecny. Bardzo nie lubiła zasypiać sama a my próbowaliśmy różnych metod, by się wyciszyła. Najlepiej działało na nią położenie do łóżeczka i po prostu siedzenie przy nim póki nie uśnie. Trzymaliśmy ją za rączkę, głaskaliśmy po główce. Od samego początku budziła się w nocy po kilkanaście razy, ale często wystarczyło pogłaskać ją, by spała dalej. Potrzebowała tego dotyku, ciepła, potwierdzenia, że ktoś jest, że o nią dba, że czuwa. Taka rutyna trwała przez kilka lat. Nie pamiętam dokładnie ile, ale co najmniej do 5 roku życia. Milka budziła się, my szliśmy do pokoiku, by ją przytulić a ona wracała do spania i rano nawet nie pamiętała, że się obudziła. W poczuciu bezpieczeństwa pomogła jej bardzo przytulanka, która towarzyszyła jej w zasypianiu i codziennym życiu. Przytulanka to bardzo dobry pomysł, ponieważ może być z dzieckiem wszędzie tam, gdzie emocji jest zbyt dużo, by móc sobie z nimi samemu poradzić.
Dziś, prawie 11-letnia Milka nadal nie lubi zasypiać przy zamkniętych drzwiach. Lubi słyszeć włączony telewizor, rozmowy i inne odgłosy zwyczajnego dnia.
– Poleżysz przy mnie?, pyta. Nawet jeśli nie uśnie od razu, to nasza obecność daje jej poczucie bezpieczeństwa, zapewnia o bliskości. Lubi gdy drapię ją po pleckach, głaszczę, czy przytulam. Wtedy najlepiej jej się zasypia.
Choć dziewczyny od dawna potrafią same czytać książki, może nie codziennie, ale kontynuujemy wieczorny rytuał czytania na głos. To też dobra metoda na utrzymywanie bliskości, czas na przytulanie, słuchanie ulubionego głosu. Polecam z całego serca.
Nie ma jednej, sprawdzonej metody i instrukcji obsługi dziecka po przywiezieniu go do domu. Dla niektórych nowe miejsce i rutyna nie będą stanowiły problemu, innym zajmie dużo czasu, by ją zaakceptować. Jedno jest pewne. Potrzeba czasu, by wzajemnie zrozumieć własne potrzeby i umieć dostosować się, gdy te potrzeby się zmieniają. Nie denerwujmy się na dziecko, że „nie docenia” tego, co dla niego przygotowaliśmy. I nie obwiniajmy też siebie za to, że może zbyt mało się staramy, że moglibyśmy robić coś więcej, lepiej. Róbmy to, co wydaje nam się jest w danym momencie najlepsze dla dziecka. A jeśli to nie zadziała próbujmy nowych rozwiązań, poszukajmy pomocy. Nikt przecież nie dostał wytycznych według których mamy postępować i pewności, że wszystko zadziała zgodnie z planem.
Praca z dzieckiem porzuconym nigdy się nie kończy. Bądźcie cierpliwi i nie zniechęcajcie się. Na niektóre rezultaty trzeba czekać latami. Ale dzięki pracy teraz, dzieci będą mogły wejść w lepszą dorosłość.

