-
Ciężar, który przyszło nam nieść.
Ciężko. Ciężko, bo szkoły zamknięte, zamknięte przedszkola, uniwersytety. Ciężko. Ciężko, bo trzeba zostać w domu, odwołać zaplanowane spotkania. Ciężko. Ciężko, bo trzeba pracować zdalnie, w domu dzieci i mąż. Ciężko. Ciężko, bo zamiast wykupionych obiadów dla dzieci na stołówce i wypadów z kolegami na szybki lunch, trzeba samemu przygotować posiłki. Ciężko. Ciężko, bo brakuje pomysłów na to, co robić z dziećmi. Zdarza się, że je ponosi, a my ledwo trzymamy nerwy na wodzy. Ciężko. Ciężko, bo codzienne zakupy przestały być normalnością. Gromadzimy zapasy, by jak najrzadziej ruszać się z domu. Ciężko. Ciężko, bo majówka, którą zaplanowaliśmy tak dawno temu zapewne zostanie odwołana. Ciężko. Ciężko, bo martwimy się o najbliższych, czy…
-
Pozwólmy dzieciom się nudzić!
Sytuacja nie jest ciekawa. Coś, co dla niektórych wydawało się odległą, niewiarygodną prognozą, stało się faktem. Mój mąż obstawiał, że wszystko zacznie się w tym tygodniu, ale już kilka dni temu Koronawirus zaczął w Polsce zbierać pierwsze żniwa. Na moment w którym zaczynam pisać tego posta zmarły trzy osoby, a potwierdzonych przypadków jest już 103. Zapewne kiedy go skończę, ta liczba będzie już zupełnie inna. Wprawdzie dzisiejszy temat nie dotyczy stricte zdrowia, postanowiłam wygrzebać go z czeluści postów o statusie “oczekujący”, ponieważ po części związany jest z tym co się dzieje. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że zgadzam się w 100% z decyzją rządu o zamknięciu szkół, przedszkoli i innych…