-
Sto lat tatusiu!
Jakoś tak kolejny raz dziś znów o tatusiu, tym razem naszym konkretnie, ponieważ właśnie obchodziliśmy jego urodziny. Nie wiem, czy łatwo jest mieć w domu trzy kobiety, o to musielibyście zapytać jego, ale na pewno to nie lada wyzwanie. Trzeba być księciem dla Elsy, Maszą dla Misia i oczywiście królem dla królowej, czyli dla mnie 😉 Tak, czy siak, na pewno przywileje jakieś też są, w końcu któż jak nie kobieta, najlepiej potrafi zająć się ukochanym mężczyzną, obojętne, czy to tata, czy to mąż, prawda? A jak są w domu trzy, to już szczęścia aż nadto. Jak co roku, postanowiłam upiec tort. Staram się za każdym razem wybierać inny, więc…
-
Niejadki (nie) istnieją?
Co jakiś czas słyszę od koleżanek: Moje dziecko jest niejadkiem. Albo inna wersja: Moja starsza córka to pięknie je, a młodsza? Boże, ale z niej niejadek! Powiem wam jedno. Dla mnie takie określenie jak niejadek, w ogóle nie istnieje. Nasza pizza 🙂 Kim tak naprawdę jest niejadek? Tak określa się dziecko, które trzeba zmuszać do jedzenia. Zadajmy więc sobie fundamentalne pytanie: dlaczego. Jeżeli dziecko jest zdrowe, prawidłowo się rozwija, spala przecież energię, a co za tym idzie powinno czuć potrzebę jej uzupełnienia. Pewnie nie pamiętacie, bo było to w jednym z moich pierwszych postów, ale opisywałam spotkanie wsparcia dla rodzin adopcyjnych na które zostałam zaproszona kiedy Elsa miała około 5…
-
Coraz bliżej Święta…
Nie mogę uwierzyć, że dokładnie za dwa tygodnie będą Święta. Choć w tym roku wydarzyło się tyle rzeczy, to jednak od wakacji ten czas jakoś tak przepłynął ze zwiększoną prędkością. Pamiętam , kiedy w szkole od poniedziałku do środy dni tak się ciągnęły, że wydawać się mogło, że upłynął co najmniej tydzień. Niczym z pogodą, kiedy to teoretycznie jest ileś tam stopni, a temperatura odczuwalna jest o wiele niższa. Tak właśnie mam z czasem. Jest poniedziałek, odczuwam jakby była jeszcze niedziela, bo nie do końca psychicznie jestem gotowa na kolejny tydzień pracy aż tu nagle wtedy kiedy zaczynam się ogarniać, okazuje się, że jest piątek. Pokręcone to. Pewnie i tak…
-
(Nie) jestem najważniejsza, czyli trzecie urodzinki Misi.
Powiem wam, że ten czas mija zdecydowanie za szybko. Uwierzycie, że nasz mały Misiaczek to już trzyletni dziś dzieciaczek? Tamtego pamiętnego dnia, kiedy to pojawiła się realna szansa, by zabrać ją do domu, pojechałam rano na spotkanie, a mała Elsa została z dziadkami, podczas gdy mąż działał na budowie. Po całodziennych przebojach, dostaliśmy zgodę, by zabrać maluszka. Mąż miał więc dojechać do nas wraz z Elsą, dla której było to pierwsze spotkanie z siostrą. Dobrze, że to nie poród, bo z wrażenia tata zapomniał torby z wyprawką! Z pomocą przyszedł dziadek, który dowiózł wszystko co potrzeba. Pomylił jednak buty dla Elsy, gdy wychodziła i zamiast eleganckich, które naszykowałam, dziecko przyjechało…
-
O dziadku, który pizzy robić nie umiał.
– Będziemy robić dzisiaj pizzę?, zapytała Misia, gdy zobaczyła, że wyjmuję z lodówki zamrożone ciasto. – Tak, będziemy robić dzisiaj pizzę. – A dziadek to nie umie robić pizzy, zmarszczona skomentowała całą sytuację. – Jak to nie umie robić pizzy, przecież za każdym razem, gdy babcia z dziadkiem do nas przychodzą, to właśnie dziadek robi ciasto, zdziwiłam się. – Nie, dziadek nie umie. Musicie go nauczyć… A było to tak. (dwa tygodnie wcześniej) W sobotę po południu postanowiliśmy zrobić pizzę. Mój tata ochoczo przystąpił do szykowania składników, zwykle to właśnie on jest wyznaczony do zrobienia ciasta. Tym razem jednak coś się nie udało, ciasto było zbyt klejące a po dosypaniu…