-
Tata potrzebny od zaraz!
O ogromnej roli ojca w dorastaniu dzieci wie chyba każdy, a przynajmniej powinien. Kiedy rodzi się dziecko, wiadomo, że mama jest dla niego na początku najważniejsza. Ale do czasu. Bo któż jak nie tata podniesie za nogi i będzie trzymał do góry nogami? Któż jak nie tata ukradkiem da dużego całusa, gdy dziecko nie patrzy? (u nas tata nazywa się wtedy złodziejem całusków) Któż jak nie on pobawi się w zabawy, które mamie nie przyszłyby do głowy nawet w najśmielszych koszmarach? No i kto mocno przytuli i pocałuje bolące kolanko, choć córeczka nie ma już kilka, ale kilkanaście lat… Mówcie co chcecie – tata jest ważny. I już. Dziś tak trochę…
-
Krakowiaczek jakiego nie znacie.
Kraków. Jedno z piękniejszych miast Polski. Kiedyś dość często przeze mnie odwiedzany, jednak ostatnio jakoś mi nie po drodze. Pamiętam jak przed laty jeździliśmy do Zakopanego pociągiem, to przesiadka zawsze była właśnie w Krakowie. Nawet raz jechałam takim dziwadłem, który po pół godzinie wracał tymi samymi torami, zbierając ludzi z pobliskich wsi. Coś niesamowitego, myślałam, że pociąg zwyczajnie zawrócił do tej samej stacji, a on miał taką po prostu trasę. No nic. Miałam napisać o czymś innym, ale wyszło jak zwykle, czyli przypomniało mi się tysiące innych wydarzeń z przeszłości. Jakiś czas temu, w przedszkolu dziewczynki miały czytaną legendę o Smoku Wawelskim. Podekscytowane przyszły do domu z pytaniem, czy pojedziemy…
-
Rodzic rodzicowi nierówny.
Wreszcie przyszła wiosna i mam nadzieję, że taka temperatura jak dziś utrzyma się dłużej. Zupełnie inaczej człowiek się czuje i wreszcie budzi się do życia. W ogródku powychodziły krokusy, pomalutku przebijają się tulipanki 🙂 Jest dobrze. Miałam na dziś inny temat dla was, ale po drodze oczywiście pojawiło się kilka nowych, ciekawych sytuacji, więc żeby na świeżo się nimi podzielić, oto jedna z nich. Bardzo jestem ciekawa waszej opinii na ten temat, ponieważ jest to dla mnie nowość i dopiero testuję jak powinnam się zachować i co powiedzieć 😉 Moja starsza córka zapytała mnie, czy mogłabym pomalować jej paznokcie. Zdziwiłam się i pytam po co, więc odpowiedziała, że podobają się…
-
Takie tyci tyci marzenie.
Dziś napiszę wam o takim tycim tyciuśkim marzeniu Elsy, o którym od jakiegoś czasu wspomina. Nie uwierzycie, ale tym razem nie chodzi o sukienkę księżniczki, czy taniec na scenie. Moja córka wymyśliła sobie, że jak będzie duża to otworzy … kawiarnię. Dawno temu opowiadałam dziewczynkom, że jak dorosną to będziemy się spotykać w kawiarni na kawce i ciastku i plotkować tyle ile będą chciały. Nie wiem, czy ma to coś z tym wspólnego, ale jej plany są konkretne. W kawiarni ma być kawa: z mlekiem, Cappuccino, Latte, dużo różnych ciast i … kanapki 😀 No wiadomo, kawiarnia Elsy nie może ograniczyć się tylko do słodkości (dziś rano mówiła mi, że bardzo lubi…
-
Siła dialogu, czyli dlaczego warto rozmawiać z dziećmi.
Nie wiem, czy kiedyś wam opowiadałam taką historię zasłyszaną od znajomego. Jeśli tak i kolejny raz będziecie o niej czytać, to wybaczcie kobiecie w podeszłym wieku, która ma już problemy z pamięcią 😉 A więc kolega ten, jako student pracował na farmie w Szwajcarii. Zanim przejdę do właściwej historii, kilka ciekawostek związanych z samym miejscem. Kraj ten jest bardzo ciekawy jeśli chodzi o języki, ponieważ urzędowym jest tu niemiecki, francuski oraz włoski i retoromański. Wszystko w zależności od kantonu, w którym dana osoba zamieszkuje. Ale to nie wszystko. Znajomość niemieckiego wcale nie gwarantuje łatwego porozumiewania się z tubylcami. Język codzienny Szwajcarów w kantonach niemieckojęzycznych to bowiem dialekt alemański (Schwyzerdütsch), używany przez wszystkie warstwy…