-
Powrót do przedszkola.
Wkrótce nowy rok szkolny, a co za tym idzie powrót do przedszkola. Wprawdzie moje maluchy mają trochę przedłużone wakacje, ale już wkrótce również rozpoczną kolejny rok nauki i zabawy. Dla Misi to pierwszy raz, kiedy to duża dziewczynka, jak sama siebie określa, spotka się ze swoją siostrą w przedszkolu. Tym samym bezpowrotnie zakończyliśmy etap żłobkowy. Obie dziewczynki bardzo cieszą się z przedszkola, choć na spotkanie z koleżankami będzie trzeba jeszcze poczekać. Kilka osób ze żłobka również będzie chodziło do tej samej placówki, więc Misia nie będzie osamotniona. Mam nadzieję, że deklaracje moich dzieci znajdą potwierdzenie w rzeczywistości, ale wiem, że nie dla każdego dziecka ponowne rozstanie z mamą i tatą…
-
Gdy gasną światła, czyli co się czai w dziecięcym pokoiku.
Czasem lubię wracać w miejsca, które znałam jako dziecko. Z perspektywy dorosłego, wyglądają jednak zupełnie inaczej. Pomijam fakt, że drzewa urosły w parku tak, że nagle wchodzę w zielony gąszcz nie do poznania, ale przede wszystkim nic już nie jest tak dużych rozmiarów jak pamiętam. Nagle górka już nie jest wyższa ode mnie, huśtawka nie jest taka wysoka, a do przystanku autobusowego nie jest tak daleko jak wtedy. Dla małej mnie cały świat wyglądał inaczej. „Nie bój się pieska, jest nie groźny”, nie raz mówimy do naszych dzieci. Być może i niegroźny, ale wyobraźmy sobie zwierzę naszych rozmiarów. Czy słysząc zapewnienia, że nic nam się nie stanie, nie będziemy się…
-
Zabawa w dom.
Jako dziecko bardzo lubiłam bawić się w odgrywanie różnych ról. Bywało, że wynosiłyśmy z koleżanką przed blok stolik kempingowy, krzesła, plastikową zastawę i szykowałyśmy jakiś posiłek. Nie wiem w sumie w co się bawiłyśmy, ale chyba próbowałyśmy naśladować dorosłe życie. Bardzo ucieszyłyśmy się, gdy pewnego dnia wprowadziła się nowa rodzinka – małżeństwo z trójką dzieci, dwóch chłopców i dziewczynka. Było nas więc więcej do zabawy. Wreszcie miałyśmy trzecią do skakania ” w gumę”’ (do tamtej pory wykorzystywałyśmy trzepak do przytrzymania z jednej strony), jazdy na rowerze, czy zabawy w chowanego. Najbardziej jednak byłyśmy zadowolone, że przybyło osób, które mogłyby wcielić się w różne postacie z filmów. Naszym ulubionym była wtedy…
-
On i one dwie, czyli o tym jak półtoraroczny kawaler chciał zabrać dziewczyny na przejażdżkę samochodem.
Kilka dni temu odwiedziłyśmy naszą sąsiadkę, która ma półtorarocznego synka. Mały wszedł już w ten etap, kiedy to starsze koleżanki jawią się jako bezwzględna konkurencja w zdobywaniu zabawek, więc często wyrażał swoje głośne niezadowolenie, gdy zapragnął czegoś, co w danej chwili znajdowało się w rączkach Elsy czy Misi. Sytuacja uległa poprawie, gdy wyszliśmy na taras. Ogród miał bowiem dla maluszka większą ilość atrakcji niż oferował dom. Na pierwszy ogień poszedł ślimak, który bardzo go zainteresował swoją twardą skorupką. Obracał go z ciekawością (tzn. maluch ślimaka, nie odwrotnie) pomrukując coś pod noskiem. Po jakimś czasie ślimak już chyba miał dość, bo wyszedł ze swojej muszli i wyraźnie pogroził maluchowi swoimi rogami.…
-
Identyczni nieznajomi. O adopcji, rozdzielonym rodzeństwie i odwiecznym dylemacie: natura czy wychowanie?
Rok 2007 -wydawnictwo Random House publikuje wyjątkową książkę. Ta książka to pamiętnik dwóch sióstr bliźniaczek, rozdzielonych przy urodzeniu i wychowujących się w różnych rodzinach. Porzucone przez chorą psychicznie matkę i oddane do adopcji, częściowo po to, by nieświadomie wziąć udział w badaniach. Z angielskiego tzw. Nature vs. nurture, to odwieczny spór naukowców o to, co jest ważniejsze, biologia czy wychowanie. Na to właśnie pytanie chciała znaleźć odpowiedź Viola Bernard, znana i zasłużona psycholog amerykańska. Przekonała więc Louise Wise Services, ośrodek adopcyjny, by dziewczynki trafiły do dwóch różnych rodzin, które nie miały pojęcia o istnieniu siostry bliźniaczki ich dzieci. Brzmi jak mrożąca krew w żyłach historia nie do uwierzenia, ale wydarzenia są…