-
Sto lat tatusiu!
Jakoś tak kolejny raz dziś znów o tatusiu, tym razem naszym konkretnie, ponieważ właśnie obchodziliśmy jego urodziny. Nie wiem, czy łatwo jest mieć w domu trzy kobiety, o to musielibyście zapytać jego, ale na pewno to nie lada wyzwanie. Trzeba być księciem dla Elsy, Maszą dla Misia i oczywiście królem dla królowej, czyli dla mnie 😉 Tak, czy siak, na pewno przywileje jakieś też są, w końcu któż jak nie kobieta, najlepiej potrafi zająć się ukochanym mężczyzną, obojętne, czy to tata, czy to mąż, prawda? A jak są w domu trzy, to już szczęścia aż nadto. Jak co roku, postanowiłam upiec tort. Staram się za każdym razem wybierać inny, więc…
-
Walę Tynki.
Jako, że w tym roku jesteśmy obecnie na etapie robienia różnych rzeczy w domu, mogę śmiało powiedzieć, że prawie walę tynki. Wczoraj pomalowałam ostatnią ścianę i powiem wam, że do chwili obecnej czuję romantyczny ból mięśni ręki. No cóż, nikt nie mówił, że musi być łatwo. Co do Walentynek samych w sobie, to osobiście nie obchodzę ich jakoś szczególnie, ale zawsze staramy się iść na jakąś kawę i ciacho – sami rozumiecie, każda wymówka jest dobra, by zjeść coś dobrego. Nie do końca rozumiem całej tej nagonki przeciwko temu świętu, jeśli ktoś chce to niech obchodzi, nie to nie. Tyle, że kolejny raz przeciwnicy będą starali się udowodnić zwolennikom, że…
-
Taka tam historia.
Pewna Babcia z pewnym Dziadkiempatrzą na siebie ukradkiem.Nic nie mówiąc spoglądają, czy tym razem się doczekają.Ale bocian, który leci nie odwiedził dziś ich dzieci.Zostawił kilka zawiniątek, ale znów pominął ich kątek.Smutna Babcia, smutny Dziadek odliczają więc godziny,nie tracąc nadziei, że kiedyśbociek zastuka do ich rodziny. Aż tu nagle, dnia pewnego, coś się stało przedziwnego.Rankiem bowiem, na wakacjach,ni to z gruszki, ni z pietruszki, wpada bocian bez tobołka i coś dyszy, coś tam jąka.Zaraz, zaraz mój bocianie, o co chodzi drogi panie?Czemu wpadasz tu z wizytą, skoro puste ręce tweZaraz mów nam o co chodzi, czy zgubiłeś nam tu się?Ależ nie, bociek im powie,ja znalazłem drogę swą,szybko, szybko, czasu szkoda, czeka…
-
Opcja adopcja.
Większość z nas nie wierzy w postanowienia noworoczne, ale co by nie mówić ten magiczny moment, ta jedna sekunda, kiedy kończy się stary rok, czasem pozwala nam uwierzyć, że może będzie lepiej? Rozmawiając ze znajomymi nie raz słyszę “Niech ten rok już się skończy”, bo albo ktoś ma problemy zdrowotne, albo w pracy nie idzie, albo ciężko coś załatwić. Tak jakby ten jeden dzień mógł wiele zmienić… Ale paradoksalnie czasem zmienia. Dlaczego? Bo zmienia się nasze nastawienie, bo zaczynamy dostrzegać pewne rzeczy i inaczej patrzeć na nasze życie. Może dlatego ten okres Świąt i Nowego Roku jest dla niektórych tą magiczną datą, kiedy to otwieramy się na nowe, dotąd nieznane…
-
Jaki Sylwester, taki cały rok? Nie, dziękuję.
Jak to powiadają, udany Sylwester to udany cały rok. Szczerze mówiąc jeśli tak właśnie ma być, jeśli cały 2019 ma być taki jak Sylwester i Nowy Rok, to ja już od razu poproszę o następny… 30 grudnia, niedzielny poranek. Leżę z gorączką. Zresztą nie tylko ja. Zaniemógł mój tata, zaniemogła Misia. Wszyscy to samo, temperatura, kaszel, lekki katar. Rewelacja, nie ma co. Nie można było chyba znaleźć gorszego czasu na chorowanie – znalezienie wolnego terminu do internisty w niedzielę, w przeddzień Sylwestra, graniczy z cudem. Gorączka spada tylko na chwilę, a kaszel rozszarpuje gardło – przynajmniej moje. Niczym na dobrej aukcji na Allegro, próbujemy oboje z mężem upolować jakiś termin…