-
Z pamiętnika mojej mamy, czyli o tym jak my dorośli zapominamy, że też byliśmy kiedyś dziećmi.
Autentyczny wpis w pamiętniku W którymś z moich wcześniejszych postów wspominałam, że moja mama pisała dla mnie pamiętnik. Nie było oczywiście wtedy blogów (a szkoda), więc ważne wydarzenia zapisywała na kartkach typowego dla tamtych czasów brulionu. Na początku swojego macierzyństwa zdarzało mi się dość często do niego zaglądać i porównywać jaka ja byłam w wieku mojego dziecka np.czy lubiłam jeść gruszki, czy dobrze spałam, co mówiłam. Było to ciekawe doświadczenie, bo mogłam zobaczyć, jak różnymi sposobami dzieci osiągają ten sam cel np. chodzenie (ja raczkowałam a moja E. od razu stanęła na nogi) Ze względu na natłok zajęć, po narodzinach J. porzuciłam większość mądrych książek z pamiętnikiem na czele. Jednak…
-
Siostrzane więzi
Już kilka razy pisałam o więzi jaka tworzy się między moimi dziećmi i pewnie nie raz powrócę jeszcze do tego ważnego tematu. Z dnia na dzień więź ta staje się inna, przybiera różne formy i kształty. Ciągle coś testujemy, ćwiczymy, dojrzewamy, zmieniamy, by było lepiej. Do napisania tego w sumie krótkiego posta, zainspirowała mnie sytuacja, która miała miejsce wczoraj po wyjściu z przedszkola. Moje małe ROBACZKI 🙂 Naciskając przycisk domofonu coś mi nie pasowało. Zwykle świeci się światełko, a tym razem nic. Pomyślałam, że może jest zepsuty, ale spróbowałam nacisnąć jeszcze raz, tym razem dłużej, kiedy to zobaczyłam napis „Nacisnąć KRÓTKO przycisk domofonu”. Biorąc pod uwagę jakie instrukcje dostaliśmy od…
-
Bo dzieci adoptowane są jak cyklopy bez ręki i nogi
Pewnie zastanawiacie się skąd ten dziwny tytuł dzisiejszego posta. A więc inspiracją do niego były rozważania jakie kiedyś snułyśmy z towarzyszką moich filozoficznych rozmyślań Lady Makbet na temat wyglądu dzieci oraz rozmowa z pewną mamą adopcyjną. No, ale od początku 🙂 „Ojej, jakie fajne te wasze dzieci. No popatrz, a przecież są adoptowane”, usłyszałam kiedyś od jednej z hmm życzliwych (?) mi osób. Hello? A w zasadzie to czego ta pani oczekiwała? Że dzieci adoptowane wyglądają tak jak napisałam w tytule? Że mają jedno oko, albo jak lis z wierszyka nie mają ręki czy nogi? ( swoją drogą to do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ten…
-
Pusty Dom
7.00 – Pobudka. Litości!, myślę sobie, kątem oka patrząc, czy to mój budzik dzwoni, czy męża. Niestety. Puste miejsce na łóżku po jego stronie wskazuje, że czas wstawać. Dziewczyny jeszcze śpią więc cichutko wymykam się na dół, by w spokoju zacząć się szykować. 7.15 – „Mama!”, słyszę z góry. Obudziła się młodsza. Czekam więc jak zejdzie na dół i idziemy ubierać się i myć ząbki. 7.20 – wstaje starsza. Nie wiem jak one to robią, ale chyba czują, że ja już wstałam. Obojętne, czy są w swoim pokoju, czy leżą obok to śpią dotąd, dokąd śpię ja. 7.30 – Dziewczyny już gotowe. Ząbki umyte, buzia też. Jeszcze tylko zostaje czesanie,…
-
Siostrzane smutki
Dziś pierwszy dzień żłobka dla młodszej z moich dziewczynek. Pomimo tego, że starsza została ze mną w domu ze względu na trwającą jeszcze przerwę w przedszkolu, postanowiłam mimo wszystko wysłać J. na zajęcia celem powakacyjnej adaptacji. Dzisiejszy wpis będzie krótki. Chciałam tylko podzielić się z Wami taką obserwacją. Nie raz pisałam, że dziewczyny potrafią się kłócić o zabawkę i wyrywać ją sobie. Bywało, że szczypały się i gryzły. Raz nawet młodsza, ten wydawałoby się z wyglądu aniołek, wyrwała E. włosy. Gdy odwiozłyśmy z E. młodszą córkę do żłobka, zrobiłyśmy zakupy i wróciłyśmy do domu. Pogoda dziś nas nie rozpieszcza. Po cudownym, gorącym i pełnym słońca dniu, przyszły chmury i wiatr.…