O pewnej małej śwince
Źródło:Album własny |
Kiedy E. była malutka, przechodziła różne stadia wytrzymywania w foteliku do karmienia. Zawsze była dzieckiem, dla którego każda minuta spędzona na siedzeniu była minuta straconą. Tak jakby miało jej coś umknąć z tego co się dzieje wokół niej. Apogeum przypadło na okres ok 8-10 miesięcy, kiedy to przygotowywała się do chodzenia ( pierwszy kroczek zrobiła, gdy miała 10 miesięcy i jeden tydzień) Mimo, że nigdy nie było problemów z jedzeniem, wtedy nie była absolutnie nim zainteresowana.
Od samego początku królowała u nas w domu muzyka, telewizor był zawsze wyłączony, ale wtedy, zdesperowani wszystkim innym co zawiodło, zmieniliśmy trochę nasze metody. Na stoliku w kuchni, na przeciwko fotelika do karmienia stanął iPad a w nim nagrane odcinki bajki, którą zna myślę każde dziecko – Świnka Peppa. Pewnie pomyślicie, ale z niej wyrodna matka, kto to puszcza takiego malutkiemu dziecku bajki. Tak tak, wszystko wiem, do 2 lat nie powinno się dziecku w ogóle puszczać bajek, nie mają one bowiem żadnego pozytywnego wpływu na rozwój dziecka. My nie traktowaliśmy TV jako niańki do dziecka, a raczej postanowiliśmy, że zrobimy z jej użytek. Żeby oglądanie Peppy miało sens no i żeby trochę zagłuszyć wyrzuty sumienia, Peppę puszczaliśmy tylko w wersji oryginalnej, po angielsku. Od dorosłych nie raz słyszałam, że bajka ta ma kiepską grafikę i jest banalna, ale dla mnie właśnie w tym tkwi jej fenomen. Może się ze mną ktoś nie zgodzić, ale nie ma tam treści agresywnych, historyjki są proste, zrozumiałe dla dziecka. Zaczęłam opisywać E. co się dzieje, który bohater jaką czynność wykonuje. Efekt był fenomenalny. Wreszcie zaczęła się skupiać na jedzeniu na te parę chwil ( Peppa trwa ok 5min) a dzięki tej bajce zaczęła bardzo rozwijać się językowo. Do tej pory bajki oglądamy tylko i wyłącznie po angielsku, ale o tym już innym razem.
Źródło:Album własny |
Polecam Świnkę Peppę wszystkim. Bawi i zarazem uczy wielu dobrych zachowań. Oczywiście trzeba się też przygotować na to, że dziecko polubi skakanie w błocie. No, ale czyż nie o to właśnie chodzi w szczęśliwym dzieciństwie? Dziś dla odmiany wrzucam zdjęcie z naszej kolekcji na potwierdzenie 🙂