Wszystko co dobre tak szybko się kończy…
Po przejechaniu 1556 km, 22 godzinach spędzonych za kółkiem, dwóch burzach pozwalających na jazdę po autostradzie z zawrotną prędkością 40 km/h, kilku korkach w których straciliśmy cenne godziny oraz krótkiego noclegu w samochodzie, wreszcie dojechaliśmy do domu.
Jeżeli zastanawiacie się jaki kolor mają moje włosy po wyjeździe, to powiem Wam, że są dużo jaśniejsze. Ale co najważniejsze, nie dlatego, że osiwiałam, a raczej od słońca, które skutecznie sprawiło, że na mojej głowie pojawił się naturalny baleyage. Bogatsza o nowe doświadczenia, wracam do Was dziś na bloga 🙂 Opowiem Wam co udało nam się zobaczyć, jak dziewczynkom podobało się pod namiotem, oraz jak to się stało, że zostałam postrachem szwajcarskiego placu zabaw.
Dziękuję wszystkim, którzy trzymali kciuki za naszą wyprawę!
6 komentarzy
Lady Makbet
Wojaże wojażami, ale dobrze, że już wróciłaś :*
izzy
Dziękuję :* <3
tygrysimy
Chylę czoła. 22 h w aucie. Nasz Młodzieniec po godzinie ma dość. Wnioskuję, że wyjazd udany. Czekam na wpis. Uściski
izzy
Też jestem dla nich pełna podziwu. Pomimo tego, że są zaprawione w jeździe, to tyle godzin jeszcze nie przerabialiśmy. Wpisy będą, mam tyle do przekazania,że nie wiem od czego zacząć :)) Buziaki!
Hephalump
Witam
Dużo zdjęć z tej Szwajcarii proszę.
🙂
Pozdr
M
izzy
Oczywiście :)Zapraszam na relację już wkrótce.
Pozdrawiam serdecznie!