Żywioł.
Kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz, miałam 15 lat…
W wakacje, po pierwszej klasie liceum, ksiądz, który u nas pracował z pomocą nauczycieli, zorganizował wycieczkę do Francji, Belgii i Luxemburga. Przemieszczaliśmy się więc z miasta do miasta, podziwiając wspaniałe zakątki Europy. To wtedy stojąc nad Kanałem La Manche, pierwszy raz kąpałam się w tak zimnej wodzie, chyba porównywalnej do Bałtyku. Pamiętam, że wiał wtedy straszny wiatr i na wszystkich zdjęciach jakie mam (a mam ich niewiele niestety) moje włosy fruwają we wszystkich kierunkach świata. To wtedy zakochałam się w mieście Rouen i Mont Saint Michel, do którego bardzo chciałabym wrócić, jak zresztą do całej Normandii.
W końcu jednak, dotarliśmy do Paryża. Dla młodej dziewczyny, Paryż brzmiał jak spełniony sen i chyba tak to wtedy czułam. Może dlatego wracam tam z sentymentem i za każdym razem podziwiam jego piękno. Jasne, że jest komercyjny. Jasne, że przepełniony, czasem brudny a ludzie są niemili. Ale ma w sobie tyle uroku, że każdy może tam znaleźć coś dla siebie. Może jakieś muzeum, może park, może sklepy na Champs-Élysées? Wieża Eiffel’a jest oklepana? Być może. Ale widok z niej na całe miasto jest bezcenny.
Na tamtej wycieczce widziałam wiele katedr, począwszy od tej w Kolonii, którą zwiedzaliśmy po drodze, a skończywszy właśnie na paryskiej Notre Dame. Ją zapamiętałam najbardziej. Nie wiem, czy dlatego, że podobała mi się architektura, czy dlatego, że była w Paryżu, czy może dlatego, że przed nią po raz pierwszy zobaczyłam facetów w spódnicach 🙂 ( grupa Szkotów właśnie robiła sobie zdjęcie) A być może dlatego, że zapaliłam w niej kilka świec w różnych intencjach, by potem dowiedzieć się, że trzeba było za nie zapłacić…
Jedno wiem na pewno. Patrząc na Katedrę Notre Dame w ogniu, miałam łzy w oczach. Byłam w niej już kilka razy, nie tylko wtedy na wycieczce i znam to miejsce bardzo dobrze. Co więcej, za tydzień z hakiem ponownie mieliśmy w planie ją odwiedzić, tym razem z dziewczynkami. Niestety, takiego scenariusza nikt nie przewidział. Jestem zdziwiona, że przez tyle lat, nie znalazły się fundusze na remont Katedry i nie miała ona żadnych zabezpieczeń ani systemów ostrzegających. Miliony turystów odwiedza przecież Paryż i zostawia mnóstwo pieniędzy. Dzięki Bogu nic nikomu się nie stało, bo naprawdę mogło dojść do wielkiej tragedii. Wobec takiego żywiołu, widać jak na dłoni jak mały jest człowiek w walce z nim. Myślimy, że mamy władzę, mądrość, pieniądze, a gdy przychodzi co do czego, jesteśmy malutcy i bezsilni jak mrówka przy słoniu.
Cieszmy się, że katedra nie runęła cała. Notre Dame. Nasza Pani. Matka Boża.
Powiązany wpis: Wiosna w Paryżu.
4 komentarze
Soñadora
Ciągle nie mogę w to uwierzyć…Izzy, mój mąż, rodowity Bretończyk, chyba by zemdlał, jakby przeczytał, że Mont Saintr Michel jest w Normandii! Dla nich to cudo leży w Bretanii, bez dyskusji 😉
izzy
Ojej, jakie faux pas 😉 No oficjalnie chyba w Normandii, choć ja się nie znam, bo w sumie tak blisko Bretanii, że można rościć sobie do niego prawo według mnie 😉 Bretania też jest cudna, nie pamiętam nazw wszystkich miejsc, bo to było 50 lat temu 😉 ale na pewno byliśmy w Rennes, Saint-Brieuc. Właśnie te dwa regiony zwiedzaliśmy, bo ten ksiądz tam pracował i mieszkał wiele lat. Fajne czasy…
Pozazdrościć, że masz stamtąd męża :))
Soñadora
No ja też się cieszę, bo uwielbiam ten region. On jest właśnie spod Rennes, więc zawsze tam jedziemy na jakiś obiad itp.
izzy
Ale super! Piękne miejsca, naprawdę. Może się kiedyś spotkamy na kawce, kto wie 😉