A lawenda i tak zakwitnie bez nas
Pomału przyzwyczajam się do tej nowej rzeczywistości, tego, że życie w zasadzie toczy się za zamkniętymi drzwiami naszego domostwa. Wychodzę tylko kiedy muszę i powiem szczerze, że przyjemności w tym nie widzę żadnej. Dlatego jeśli tylko mogę, unikam opuszczania mojego azylu. Jedyny luksusowy wypad w ostatnim czasie to wizyta w szkółce roślin po kolejne krzaczory oraz po pelargonie i inne kwiaty kwitnące. Zajęłam się więc robieniem kompozycji, co sprawiło mi zdecydowanie więcej radości niż sam zakup – chodzenie w maseczce po szklarni uwierzcie mi nie należy do najprzyjemniejszych doświadczeń. Dla mnie, alergika, to gorsze niż sauna parowa, w której nie jestem w stanie wytrzymać dłużej niż 5 sekund.
Nie wiem, czy to dobrze, że ta codzienność stała się normalnością, bo na dłuższą metę naprawdę nie chciałabym, żeby tak pozostało. Ale wyboru nie mam wielkiego. Albo przyjmę postawę jak to usłyszałam od kogoś “Wirus to jedna wielka ściema, żyję jakby go nie było”, albo zachowam umiar co niniejszym myślę, że czynię. Niby mogłabym iść na spacer, pojeździć na rowerze, ale mówiąc szczerze kompletnie mnie do tego na razie nie ciągnie. Mamy tyle prac w ogródku, że spokojnie starczy na kolejne kilka tygodni kwarantanny. Od dziewczynek też nigdy nie usłyszałam, że im się nudzi, nie widziałam też, żeby miały problem ze znalezieniem sobie zajęcia, więc nie naciskam. Nadal jeżdżą na rowerkach i hulajnogach wokół domu, godzinami bujają się na huśtawkach, siedzą w piaskownicy, budują fortecę z tego co znajdą (kartony, stare puzzle piankowe), kolorują kredą kamienie i mają wiele jeszcze innych pomysłów. Zwykle wychodzą na dwór około 11 i tak siedzą do 18 jeśli tylko pogoda na to pozwala. Od jakiegoś czasu królują też u nas piosenki z Akademii Pana Kleksa. Dziewczynki znały je już wcześniej, ale teraz puszczają je non stop. Dzieci w tej kwestii są niezmordowane. Podczas gdy ty zaczynasz rwać już włosy z głowy słysząc “Dzika” czy “Witajcie w naszej bajce”, twoja latorośl z zapałem nastawia setny raz ten sam utwór. Wczoraj do kolekcji dorzuciły jeszcze jedną piosenkę, która chodziła mi po głowie nawet w nocy, gdy się obudziłam… Tym razem piosenka po angielsku pt. Hot Potato 🙂
Przedszkola póki co pozostają zamknięte, ale nawet jeśli zdecydują się je otworzyć (nie wcześniej niż po 25 maja) to nasze dzieci i tak pozostaną w domu. Chyba, że jakimś cudem świat stanie się na tyle bezpieczny, by powrócić do tego co było.
Od wielu lat w okolicach majówki wyjeżdżamy na nasze wiosenne wakacje. Tym razem plan był inny, ponieważ wycieczka miała mieć miejsce dopiero pod koniec czerwca. Związane było to z celem naszej podróży a termin uzależniony był poniekąd od przyrody. Na ten rok wybraliśmy bowiem Prowansję i Toskanię. Wprawdzie znamy obydwa miejsca, ale bardzo chcieliśmy odwiedzić je właśnie z początkiem lata. Podczas gdy my jesteśmy zmuszeni pozostać w domu, przyroda świetnie radzi sobie bez turystów. Jest mi strasznie przykro, że lawenda zakwitnie bez nas w tym roku. Na pocieszenie zostaje mi moja pralnia z fototapetą z Prowansji…
Mamy połowę kolejnego tygodnia. Od dwóch dni pada deszcz, błogosławieństwo dla plonów. Korzystając z niesprzyjającej do robót ogrodowych aury, próbujemy ogarnąć sprawy domowe. Przejrzałam więc ubrania dziewczyn, odłożyłam te już za małe, segreguję pomału dokumenty i układam to, co czeka na ułożenie prawie 4 lata. Od jutra ma powrócić słońce, więc wrócę do robót ziemnych 😉 Zacznę od wylania hektolitrów wody z doniczek z Pelargoniami.
Pandemia zachęciła nas też do częstszego wypiekania pieczywa. Zapewne gdy się skończy zostanę mistrzynią jeśli nie chleba, to chociaż chałki, bo ta chyba wychodzi nam najlepiej 😉
Bułeczki maślane Chałeczka w czasie pieczenia 🙂
Na koniec. Ostatnio oglądaliśmy na Netflix miniserial pt.Koronawirus. Na czasie. I powiem wam, że czułam się trochę dziwnie. Do tej pory, gdy oglądałam jakiś film o epidemii, katastroficzny czy dokumentalny, miałam poczucie, że jestem widzem. A tu? Niby zdaję sobie sprawę z tego, że siedzę w domu, bezpieczna na własnej kanapie, ale to uczucie, że w filmie pokazują coś, co dzieje się za oknem, przyprawia o ciarki. Umierających ludzi wprawdzie nie zobaczę na ulicy, ale idąc do lokalnego sklepiku muszę założyć maseczkę i rękawiczki, a to czyni mnie jednym z aktorów tego miniserialu, który nie wiadomo kiedy się zakończy…
Mam nadzieję, że u was dobrze, że dajecie radę i przede wszystkim jesteście zdrowi! Ja was serdecznie pozdrawiam z naszego małego światka. Trzymajcie się dzielnie!
Mama i tata według Misiaczka Babcia i dziadek według Elsy
6 komentarzy
Aniutek
Powiedzieć należy, że dziadkowie bardzo za nie i dystyngowanie na tym obrazku wyglądają 🙂 chyba mamy 2 wyjścia – albo bic w mur i walczyć z tym co się dzieje, albo zaakceptować i jakoś sobie tą rzeczywistość zorganizować /prze aranżować. Ja tam uważam, że trochę pokory temu naszemu społeczeństwu się przyda. Oczywiście, nie mówię tu o setkach ofiar, skutkach gospodarczych itd. Ale człowiekowi wydawało się że może wszystko, że jest wszechmocny. W jeden dzień jesteś w Polsce, na następny za 60 zł fruniesz do Norwegii, potem jeszcze do Azji. Kupujesz ubrania których nie potrzebujesz, wyrzucasz jedzenie, marnotrwaisz wodę. Twój cel – zmiana świetnie działającego iPhone na jeszcze nowszy,jeszcze lepiej działający model tegoż samego iPhone. Klonujemy zwierzęta (kto wie czy już nie ludzi). A tu taki cios. Coś, czego nie widać, wykańcza ludzkość. Ja mam dużo przemyśleń z tego okresu. Trzymajcie się zdrowo!
izzy
Ja też tak uważam. Obawiam się tylko, że większość i tak nie zrobi sobie rachunku sumienia tylko jak zwykle zaprezentuje postawę roszczeniową. Bo nie mieszając do tego polityki, nie rozumiem dlaczego tak trudno ludziom przychodzi podporządkowanie się. A przecież nie tylko w Polsce są obostrzenia. Z drugiej jednak strony jest to okazja do przemyśleń – jeśli ktoś tego nie zrobi to jego sprawa. Świat stał się bardzo konsumpcyjny, byle więcej, byle dalej, byle lepiej. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że człowiek mając teoretycznie więcej, wcale nie czuje się szczęśliwszy. Wręcz przeciwnie.
olitoria
Oby ten mini serial nie przerodził się w maxi serial i nie dopisano do niego kolejnych sezonów :/
Dwie dziewczynki nigdy się nie nudzą, wiem coś o tym 😀 A gdy mówią, że się nudzą to po to, aby nas wykończyć nerwowo, bo akurat pięć sekund wcześniej usiadłyśmy 😀
Rysunki piękne, babcia z dziadkiem trochę baśniowi, skrzyżowanie Kopciuszka z Elsą. 😀
Ale to, co rozwaliło system to bródkowanie krzaczków. Padłam. Bezbłędny jest 😀
izzy
Kolejne odcinki mają być latem, też mam nadzieję, że nie będzie ich dużo 😉
Babcia z dziadkiem są młodzi zawsze na rysunkach 🙂
Ja się cieszę, że dziewczynki ładnie się bawią, bo jak widzę u znajomych jak rodzeństwa się tłuką to szok.
Mówisz, że bródkowanie Ci się podoba? On tak cały czas robi :D:D Bródkuje wszystko co popadnie.
Agata
U nas przedszkola otwarte tylko dla ludzi z branzy medycznej. Szkoly zamkniete oficjalnie do jesieni (i oby nie dluzej… :/). Tymczasem Stan pomalu ma sie otwierac od 20 maja. Moja firma rowniez ma wracac stopniowo do normalnego trybu i tylko pytanie – co z dziecmi?! O tym nikt nie pomyslal… W dodatku u mnie tylko ja posiadam takie maluchy. Wszyscy pozostali maja dzieci albo dorosle, albo nastoletnie, ktore moga juz zostac same w domu… 🙁
izzy
No właśnie. Zostawić dzieciaka w wieku Twoich na moment, gdy chcesz skoczyć do sklepu, czy do sąsiadki to chyba nie problem, ale na 8h pracy to już słabo :/ U nas szkoły też zamknięte, zastanawiam się jak ludzie sobie radzą. My oboje z mężem jesteśmy w domu, więc z opieką nie ma problemu, ale co z tymi rodzicami, którzy muszą wrócić na normalnych zasadach. Praca w biurze – co najmniej 8h plus dojazd, a usługi? Fryzjerzy, kosmetyczki pewnie od dziś będą pracować pełną parą. Najgorzej, że wielu wykorzystało swój urlop i będzie problem w lipcu i sierpniu. Trzymajcie się zdrowo!