
Adopcja i trauma porzucenia część 4. Historia pewnego pamiętnika.
Początek czwartej klasy okazał się trudny dla moich dziewczyn pod względem relacji z rówieśnikami. Przyjaciółka Misi odeszła do klasy sportowej i została w zasadzie sama. Natomiast przyjaciółki Milki, z którymi do tej pory świetnie się dogadywała, zaczęły interesować się strojami, makijażem i innymi typowo nastolatkowymi rzeczami. Zaczęły ją odrzucać, nie przyjmowały do zabawy, komentowały, że już nie chcą się z nią przyjaźnić. Wywołało to skrajne emocje u mojej córki – od płaczu po bunt i agresję. O ile moja młodsza córka szybko znalazła rozwiązanie swojej sytuacji i po prostu spędza ze swoją przyjaciółką przerwy a w czasie lekcji koncentruje się na nauce tak dla Milki nie jest to wszystko takie proste. Jako dziecko cierpiące na traumę porzucenia, nieustannie poszukujące akceptacji u innych znalazła sobie nowe towarzystwo. Krótko mówiąc poszła tam gdzie koleżanki ją przyjęły. Nie do końca podoba mi się to towarzystwo, gdzie dziewczynki 10-letnie malują się, same chodzą po galerii handlowej itp.a jedna z nich to typ człowieka, który jest dla ciebie miły, gdy ty robisz co ona chce. Gdy się sprzeciwiasz, potrafi być bardzo niemiła, potrafi zniszczyć twoją pewność siebie i potrafi wbić nóż w plecy. Ogólnie jest to przebojowa i rozrywkowa dziewczyna, która na pewno potrafi sprawić, że nie można się z nią nudzić. I to chyba moją córkę ciągnie do niej. Czuje się akceptowana i z drugiej strony pomysłowo spędza czas. Na pewno w jakiś sposób tamta imponuje jej swoją przebojowością, choć nie myślcie, że Milka jest dzieckiem spokojnym i cichym. Co to to nie. Jest przyjazna, radosna i szalona, ale z drugiej strony bardzo wrażliwa i zamknięta w sobie. Takie jeszcze dziecko.
Pewnego dnia, koleżanki przyniosły do szkoły pamiętnik, który wspólnie prowadzą. W tym pamiętniku przede wszystkim pisały, który chłopak im się podoba, robiły jakieś rysunki. Świetnie wszystkie się bawiły (jest ich 4 w grupie) Nie wiem jednak co się stało, czy coś co powiedziała Milka wkurzyło tę koleżankę, którą wam opisałam, czy zupełnie bez powodu, ale dziewczyny odrzuciły ją i powiedziały, że na razie chcą same być w ich klubie dziewczyn. Milka została sama. Patrzyła jak tamte siedzą, śmieją się, dobrze się bawią. Jej emocje narastały i wylały się niczym lawa z wulkanu. Podejrzała gdzie dziewczyny schowały pamiętnik i zabrała go do domu.
W domu powiedziała mi o tym, rozmawiałyśmy i wytłumaczyłam jej dlaczego musi ten pamiętnik odłożyć skąd go wzięła i nigdy więcej tak nie robić. Nie było w pamiętniku nic, o czym ona wcześniej by nie wiedziała, ale sam fakt zabrania go bez pytania jest wiadomo zachowaniem nieodpowiednim. Obiecała, że odda, co faktycznie zrobiła, ale niestety emocje wzięły górę. Zanim to zrobiła, pokazała koledze, który podoba się jednej z koleżanek wpis o jej uczuciach do niego a całej grupie koleżanek przyznała się, że to ona zabrała pamiętnik. Kiedy później pytałam ją dlaczego to zrobiła i co chciała uzyskać przyznaniem się do winy powiedziała, że myślała, że powie im, że skrzywdziły ją odrzucając ją z grupy i ona zrobiła to złośliwie, by pokazać im jak mocno to przeżyła. Wyobrażała sobie, że koleżanki powiedzą, że rozumieją, przeproszą i będzie ok. No cóż. Bardzo się pomyliła. Rozpętała się afera. Kiedy przyszłam do szkoły odebrać dziewczyny, Misia powiedziała, że Milka siedzi na świetlicy i płacze. Rodzicom nie wolno wchodzić do szkoły, więc chwilę czekałam aż sama przyjdzie. Potem wysłałam młodszą córkę, ale gdy nadal nie przychodziła, nie pytałam nikogo tylko poszłam po nią. Kiedy weszłam do sali płakała tak bardzo, że aż się zapowietrzyła. Udało mi się wyciągnąć ją na korytarz, przytulić i trochę uspokoić. Mówiła, że nie może oddychać, że jej niedobrze. Milka chciała z nimi rozmawiać, wyjaśniać, ale udało mi się przekonać ją, że w tym stanie nie ma to sensu. Wyszła za nią tylko jedna z koleżanek, która stwierdziła, że jej wybacza i jest ok. Tymczasem pozostałe wkurzone koleżanki podążając za tą najbardziej przebojową poszły na skargę do pani psycholog. Ja zabrałam Milkę do domu, gdzie jeszcze rozmawiałyśmy na temat tego co się stało.
Ponieważ cała sytuacja miała miejsce w piątek, Milka wyjaśniła z koleżankami wszystko w poniedziałek, przeprosiła. Ja ze swojej strony napisałam do mam tych dziewczynek, do których należał pamiętnik i również przeprosiłam w imieniu mojej córki. Dlaczego? Chciałam, aby ta sytuacja została zduszona w zarodku, by nie miała kontynuacji i by w jakiś sposób nie odbiła się na zdrowiu mojego dziecka.
Wytłumaczyłam Milce, że zrobiła źle zabierając pamiętnik i zdradzając tajemnicę koledze (choć jak potem okazało się on doskonale wiedział o tym, że podoba się jednej z nich i dzięki temu ich sympatia rozwinęła się), ale rozumiem co nią kierowało i jaki mechanizm wprowadził w ruch całą tę maszynę. Na prośbę koleżanek pani psycholog zrobiła spotkanie, na którym jeszcze wszystko zostało wyjaśnione. Dziś dziewczyny nie pamiętają już o tym wydarzeniu, przeszły nad nim do porządku dziennego, choć przez długi czas gdzieś tam jeszcze ten temat wypływał. Cieszę się, że napisałam do mam tych dziewczynek, bo dzięki temu porozmawiały one z nimi i przedstawiły im (mam nadzieję) druga stronę medalu. Nic nie usprawiedliwia tego, jak zachowała się Milka, ale czasem ludzie potrafią nieświadomie sami „stworzyć potwora” A ten potwór potrafi bardzo ucierpieć. I to na bardzo długo.
