
Gdy emocje sięgają zenitu, czyli o pracy z dzieckiem i terapii słów kilka.
Choć w Polsce od lat ludzie korzystają z różnego rodzaju terapii, wygodna kanapa, pacjent leżący i opowiadający o swoich problemach, lekarz uważnie słuchający i robiący notatki nadal kojarzą mi się bardziej z amerykańskim filmem. Niestety to nie fikcja a rzeczywistość, która staje się coraz bardziej przerażająca. Od jakiegoś czasu zauważam, że ilość regularnie chodzących do psychologa czy psychiatry dorosłych znacznie się zwiększyła. Kiedyś nie znałam nikogo osobiście, kto zdecydował się na taką formę pomocy a dziś mogę wskazać kilka osób, a oni kolejne kilka czy kilkanaście w swoim otoczeniu. Nie ma w tym nic złego, że ludzie szukają pomocy profesjonalistów, lecz pokazuje ogrom problemu jakim jest funkcjonowanie w dzisiejszym świecie. Co więcej, z usług psychologa/psychiatry zaczęły korzystać również dzieci, nie tylko te z dysfunkcjami czy chorobami. Kiedy po jednym z wybuchów emocji mojej starszej córki opadły mi już ręce, zadzwoniłam do mojej zaprzyjaźnionej pani psycholog i zapytałam, czy to może na nas już też czas, by skorzystać z pomocy specjalisty. Ta rozmowa okazała się przełomowa w postępowaniu z moimi dziećmi, ponieważ otworzyła mi oczy na kilka ważnych zagadnień oraz utwierdziła w przekonaniu, że droga, którą obraliśmy wiedzie w dobrym kierunku. I choć czasem jest naprawdę trudno i wszyscy mamy słabsze dni, głęboko wierzę, że z w przyszłości będzie po prostu lepiej. Dziś chciałabym podzielić się z wami naszymi doświadczeniami i przekazać wam kilka wskazówek od pani psycholog z OA.
Obwinianie siebie.
Staram się dużo rozmawiać z dziećmi, pracować z nimi, uczę się określać te obszary, które należy poprawić i znajdować rozwiązania. To wszystko daje ogromne rezultaty, lecz często po wybuchu złości, kiedy to uwalniają się nagromadzone emocje zadawałam sobie pytanie „Co zrobiłam źle?” „Gdzie popełniłam błąd?” „Może nie tędy droga?” „Może nie jestem wystarczająco dobrym rodzicem?”
Okazuje się, że pracując nad naszym dzieckiem nie da się ze stuprocentową pewnością wybrać najlepszego rozwiązania problemu, zwłaszcza jeśli musimy działać szybko, bez namysłu, bez przygotowania. Wybieramy więc to, co w danej chwili wydaje się słuszne. Co więcej, niektóre działania sprawdzające się innego dnia, mogą zupełnie nie działać tu i teraz. Na pewne rezultaty trzeba poczekać, czasem dość długo i choć wydaje nam się, że rozmowa, czy nasze działania nic nie wniosły, ich efekt może być widoczny dopiero, gdy dziecko stanie się dojrzalsze. Dzieje się tak, ponieważ musimy nauczyć się swoich dzieci a one muszą nauczyć się nas. Ta nauka trwa nieprzerwanie, ponieważ my jako rodzic zmieniamy się a dzieci nasze osiągają dojrzałość i stają się ludźmi dorosłymi tak jak my.
Przyznaję, że moja reakcja na daną sytuację nie zawsze jest trafna. Czasem nie jestem w stanie właściwie ocenić emocji. Staram się zachować tak, jak potrafię najlepiej w danej chwili. Nie jestem robotem, wiem, że ja również mam prawo mieć słabszy dzień a czasem po prostu nie da się nic zrobić, jedynie przeczekać, przytulić i zapewnić o bezwarunkowej miłości. Gdy opadną emocje, zawsze jest czas na analizę sytuacji i wyciągnięcie wniosków. Nikt przecież nie ma gotowej instrukcji obsługi naszego dziecka.
Silny rodzic.
Jestem osobą wrażliwą i bardzo empatyczną dlatego moje emocje potrafią być równie silne jak emocje moich dzieci. I choć w większości przypadków potrafię nad sobą panować i kontrolować to jak się zachowuję, często zdarzało mi się płakać w obecności dzieci lub płakać razem z nimi współodczuwając to, co one przeżywają. Dzięki pani z OA dowiedziałam się, że to błąd. Dziecko potrzebuje silnego rodzica, ponieważ musi wiedzieć, że ma w nas wsparcie, musi czuć, że gdy jego siła zawiedzie może na nas liczyć. Tu nie chodzi o to, żeby dziecko myślało, że jesteśmy wspomnianym robotem, ale w chwili kiedy ono staje się słabe, kruche, nie może sobie ze sobą poradzić, musi widzieć w nas siłę i osobę, która je poprowadzi. Właśnie dlatego często starsze dzieci nie zwracają się do rodziców o pomoc – wiedzą, że jej nie otrzymają i nie chcą obarczać innych swoimi problemami.
Od tego czasu staram się nie płakać przy dzieciach, gdy one wybuchają. Chcę, żeby wiedziały, że kiedy złość odchodzi, czekają na nie ramiona – pełne miłości, wrażliwości, zrozumienia, ale zarazem silne i gotowe do pomocy.
Stanowczość i opanowanie.
Bardzo trudno pozostać bez emocji, gdy twoje dziecko bije, kopie, rzuca czymś. Z czasem można nauczyć się przewidywania i reakcji by zdusić w zarodku to, co może rozwinąć się w niekontrolowany wybuch emocji. Jeżeli jednak nie dało się zapobiec sytuacji lub agresja przyszła nie wiadomo skąd, postaraj się nie pozwolić na przemoc wobec ciebie i daj dziecku krótkie komunikaty – Nie bij mnie. To mnie boli. Chodź się przytulić. Kocham cię. Razem poradzimy sobie z emocjami. Nie próbuj z dzieckiem rozmawiać, gdy ma atak agresji – tłumaczenia nic nie pomogą. Dziecko zawsze do was przyjdzie, choć nie zawsze od razu, bo tak naprawdę agresja nie jest wymierzona do rodziców, by ich zranić. To bezsilność dziecka i nieumiejętność radzenia sobie z tym, co przeżywa. Wy czekając na dziecko z otwartymi ramionami dajecie mu znać, że jesteście po to, by pomóc te emocje rozładować. Uczyłam od zawsze moje dziewczyny, że gdy emocje opadną, to zawsze jesteśmy dla nich. Nigdy nie krzyczeliśmy na nie, nie robiliśmy wyrzutów, ale zawsze przypominaliśmy jedną ważna zasadę:
Każdy odczuwa emocje, te dobre i te złe. Nie tylko dziecko, ale dorośli również. Mamy do nich prawo i nie trzeba ich się wstydzić. Ale nie można pozwolić, by te emocje były powodem do agresji wobec innych.
To jasna informacja, że dziecko ma prawo odczuwać różne emocje, ale nic nie usprawiedliwia bicia, popychania i agresji słownej wobec innych. I choć nie od razu przyjdą rezultaty naszej pracy, nie poddawajcie się, przyjdą na pewno. My stosujemy te metody od zawsze, odkąd dzieci były malutkie i owoce tej pracy są.
Pamiętajmy o jeszcze jednej rzeczy, że gdy opadają emocje dziecko często ma tendencje do obwiniania się, a tego nie chcemy.
Dzieci są z natury niewdzięczne.
Tak powiedziała moi drodzy pani psycholog z OA. I choć możemy się oburzyć, że jak to, ale o co chodzi, to tak naprawdę gdy zastanowimy się nad tymi słowami to dojdziemy do wniosku, że ona ma rację. W okresie wychowania dziecka, spotykamy się najczęściej z niechęcią do naszych metod co najczęściej powoduje niezrozumienie i bunt. Dzieci nie zdają sobie sprawy z tego lub nie przyjmują do siebie tego, że to co robimy, robimy dla ich dobra, gdyż sami jesteśmy bardziej doświadczeni i mamy większą wiedzę na dany temat. Wdzięczność rodzicom przychodzi później, a czasem nie przychodzi wcale. Dlatego nie oczekujmy od naszych dzieci, że zrozumieją ile pracy wkładamy w ich wychowanie i nie wyrzucajmy im, że są niewdzięczne. Często rodzice mają tendencje do wypominania im tego jak dużo dostają a jak mało dają od siebie. To ważne zwłaszcza w przypadku dzieci adoptowanych, ponieważ one muszą być przekonane o naszej bezwarunkowej miłości a nie takiej na którą muszą najpierw zasłużyć. Kochajmy więc nasze dzieci bezwarunkowo i wychowujmy je najlepiej jak potrafimy a w przyszłości staną się dobrymi i wartościowymi dorosłymi.
Rodziny biologiczne też mają problemy.
Ze zdrowiem dzieci adoptowanych bywa różnie. Czasem są po prostu zaniedbane, czasem wymagają głębszej rehabilitacji, czasem pewne dysfunkcje dostrzegamy dopiero na późniejszym etapie rozwoju dziecka. Często jednak zapominamy o tym, że pewne problemy jakie nas dotykają, dotykają każdą rodzinę zarówno adopcyjną jak i biologiczną. Nie doszukujmy się w każdym zachowaniu dziecka jego adopcyjnej przeszłości, ale miejmy to na uwadze w pracy z nim. Okres buntu przedszkolaka czy dojrzewania jest trudny dla każdej rodziny. Starajmy się zrozumieć nasze dziecko, jego potrzeby, emocje, które mogą wynikać z wielu czynników – nie tylko tych adopcyjnych.
Kiedy do psychologa?
Pozostaje więc pytanie – kiedy z dzieckiem udać się do psychologa? Kiedy nasza praca w domu nie wystarczy? Pani z OA twierdzi, że nie zawsze psycholog potrafi pomóc. Dlaczego? Nie każdy zna się na adopcyjnych aspektach problemu, nie ma zatem pełnego obrazu i terapia nie będzie przynosić zakładanych rezultatów. Co więcej, często rodzice oczekują od psychologa gotowych rozwiązań samemu nie angażując się w ten proces. Dziecko idzie więc na godzinę, może dwie na rozmowę, która oczywiście w pewnym stopniu pomaga, ale to zbyt mało jeżeli w domu nie zachodzą w tym czasie odpowiednie zmiany. Przecież nie tylko dziecko musi się zmienić, ale także my musimy nauczyć się odpowiedniej postawy i zachowania. Jak już wspominałam wcześniej, rzeczą naturalną jest fakt, że przenosimy na swoje dzieci to jak my zostaliśmy wychowani, czego doświadczyliśmy, jacy jesteśmy, czyli nasz charakter i usposobienie. Nie sposób tutaj tego uniknąć. Jeżeli w swoich rodzinach np. doświadczyliśmy przemocy lub nie nauczono nas relacji z innymi, sami również będziemy mieć z tym trudności. Wiele problemów, które mają dzieci wywodzi się właśnie ze sposobu ich wychowania przez nas. Trafnym jest więc powiedzenie, że jeśli chcesz lepiej zrozumieć swoje dziecko, spójrz najpierw w lustro. Często nie zdajemy sobie sprawy z czegoś, co powinno być oczywiste – to my jesteśmy pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami naszych dzieci. Zatem wiele zachowań naszych dzieci to schematy nieświadomie powtarzane przez lata, które w zderzeniu z rzeczywistością doprowadzają do zniekształcenia zasad i norm postępowania.
Wychowanie dziecka nie jest łatwe, dlatego ważne jest, by szukać różnych rozwiązań dopasowanych do nas a nie ogólnie przyjętych norm. Nie każdy posiada wiedzę i doświadczenie pozwalające na samodzielną pracę z dzieckiem. Jeżeli potrzebujemy wsparcia i porady, nie bójmy się poszukać specjalisty, najlepiej kogoś, kto rozumie aspekty adopcyjne i będzie pracować nie tylko z dzieckiem, ale z całą rodziną. Tylko w ten sposób osiągniemy rezultaty jakich oczekujemy.

2 komentarze
Justycha
Super wpis.
izzy
Dziękuję <3 Pozdrawiam Waszą rodzinkę serdecznie!